Media motoryzacyjne lubią czasem przypomnieć o złowieszczym pytaniu, które może zadać policjant kierowcy, a zła odpowiedź poskutkuje mandatem. Chodzi oczywiście o obowiązkowe wyposażenia samochodu, na które w Polsce składa się trójkąt ostrzegawczy oraz gaśnica. Kierowca musi mieć je na pokładzie i musi wiedzieć, gdzie gaśnica się znajduje. Co więcej, gaśnica powinna być w łatwo dostępnym miejscu, dlatego odradzamy chowanie jej w bagażniku. Korzystamy z niej w końcu w podbramkowych sytuacjach, musi być zawsze pod ręką. Kiedy pasażer musi się liczyć z karą?
Policjant jak najbardziej może ukarać pasażera za to, że jadą z kierowcą lub samochodem, które nie spełniają wymaganych przez prawo obowiązków. Oczywiście w konkretnych okolicznościach. W przypadku wyposażenia i ubezpieczenia pasażer ponosi odpowiedzialność, kiedy jest właścicielem lub użytkownikiem samochodu i ma wiedzę, że auto nie powinno jeździć.
Brzmi groźnie, ale to całkiem rozsądny przepis. Nikt nie ukarze pasażera, jeśli wsiądzie np. do samochodu kolegi, a podczas kontroli okaże się, że na pokładzie nie ma gaśnicy albo kierowca zapomniał o przeglądzie. Co innego, kiedy to nasz samochód, wiemy o niedopełnieniu obowiązków, a kluczyki oddamy komuś innemu.
Oczywiście pasażer może dostać także mandat za jazdę bez pasów bezpieczeństwa. To absolutna podstawa bezpieczeństwa w samochodzie i trochę dziwi nas, że kara jest dość symboliczna. Mandat dla pasażera za brak pasów bezpieczeństwa to 100 złotych. Dokładnie tyle samo dostanie kierowca, który nie dopilnował, czy pasażer ma pasy. Do konta kierowcy dopisane zostaną jeszcze cztery punkty karne.
Sto złotych mandatu to niedużo, ale to nie kara finansowa powinna być tu główną zachętą do przestrzegania przepisów. Pamiętajcie, że samochód będzie was chronił podczas wypadku w optymalny sposób tylko, kiedy będziecie mieli zapięte pasy bezpieczeństwa. Jazda bez nich jest skrajnie niebezpieczna, a zapinanie pasów to absolutna podstawa. Dlatego róbcie to zawsze i zwracajcie na to uwagę także osobo, z którymi podróżujemy.
Nie można jeździć z pijanym kierowcą. Polskie przepisy nakładają na nas obowiązek powstrzymania pijanego kierowcy przed jazdą, tym bardziej nie możemy z nim wsiadać do samochodu. Kara za jazdę z pijanym kierowcą może poskutkować bardzo surowymi karami. Sam mandat może sięgnąć pięciu tysięcy złotych, ale policjanci często decydują się tak skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie nagrodzić przekazaniem sprawy do sądu, a tam górne widełki to już 30 tysięcy złotych.
Oczywiście tutaj również kluczowa jest wiedza pasażera. Wróćmy do przykładu z kolegą. Jeśli podjedzie po was znajomy, który wcześniej wypił dwa piwa i tego nie zauważycie (a przecież czasem jest o to trudno), to policjant nie będzie się skupiał na pasażerze. Chodzi tu o skrajne przypadki, kiedy ktoś wsiada z pijanym kierowcą po imprezie, na której z nim pił albo decyduje się na wejście do auta z kimś po kim wyraźnie widać, że pił.
A czy pasażer może pić w samochodzie? Tak, ale oczywiście w granicach zdrowego rozsądku i dobrego wychowania. Policja nie ściga, jeśli ktoś na tylnej kanapie pije sobie piwo, ale jeśli trafi na wyjątkowo imprezowy samochód (z trzeźwym kierowcą), to może to potraktować za tzw. nieobyczajny wybryk. A w takim przypadku będą wnioskować o karę nagany lub grzywny do 1500 zł, ale to raczej normalnym pasażerom nie grozi.