Prędkość to jedno z ulubionych słów kierowców. Dlatego zasady w tym zakresie są mocno sprecyzowane. Co do zasady w mieście można jechać 50 km/h, a poza nim 90 km/h. Choć są tu i wyjątki. Pomyślicie pewnie o 120 km/h i 140 km/h na drodze ekspresowej i autostradzie. Na tym jednak lista się nie kończy.
Kluczowym i obowiązującym niejako z automatu ograniczeniem prędkości jest także limit ustawiony na 100 km/h. Kiedy konkretnie obowiązuje? Przepisy w tym zakresie są jasne. art. 20 ust. 2 pkt 1 lit. c ustawy Prawo o ruchu drogowym wyraźnie mówi o tym, że przysłowiowa "stówa" staje się dopuszczalną prędkości w przypadku:
W tym punkcie warto zrobić jeszcze jedną uwagę. W przypadku drogi dwujezdniowej (która nie jest ekspresówką czy autostradą) cały czas mówimy o takiej, która znajduje się poza terenem zabudowanym. W terenie zabudowanym ograniczenie prędkości na tego typu szlaku musi być podniesione znakiem B-33. Inaczej nadal wynosi 50 km/h.
Jest jeszcze jeden przypadek, w którym przepisy, a konkretnie art. 20 ustawy Prawo o ruchu drogowym przewiduje możliwość poruszania się z prędkością wynoszącą 100 km/h. Tyle że dotyczy on autostrady i drogi ekspresowej oraz autobusu spełniającego dodatkowe warunki techniczne. Co jest rozumiane przez dodatkowe warunki techniczne? Przepisy w tym punkcie odnoszą się do stosunku mocy do masy, odpowiedniej homologacji, dodatkowych badań bezpieczeństwa czy faktu, że pojazdu musi być przeznaczony wyłącznie do przewozu pasażerów siedzących.
Wyższe ograniczenie prędkości jest nakładane automatycznie przez przepisy. Na takim fragmencie nie pojawi się znak drogowy odnoszący się do szybkości jazdy. A to może oznaczać pułapkę na kierowców. Szczególnie wtedy, gdy dotyczy drogi ekspresowej jednojezdniowej. Kierujący widząc przy tego typu jezdni znak D-7 "droga ekspresowa", może bowiem założyć, że limit wynosi 120, a nie 100 km/h. W efekcie gdy będzie jechał np. 126 km/h i będzie mu się wydawało, że jedzie prawie przepisowo, de facto przekroczy dozwoloną prędkość o 26 km/h. W razie kontroli drogowej to może oznaczać 400 zł mandatu i 7 punktów karnych.