Unia Europejska chce maksymalnie ograniczać ilość wypadków i ofiar śmiertelnych na drogach. Założenie jest takie, aby w roku 2050 w tego typu zdarzeniach drogowych nikt nie ginął. Cel śmiały, a więc i pomysły na jego realizację są odważne. W najnowszym European Transport Safety Council wpadła na pomysł stworzenia prawa jazdy dla... kierowców samochodów dostawczych.
W chwili obecnej jest tak, że kierowca uzyskujący prawo jazdy kategorii B, może prowadzić samochód o dopuszczalnej masie całkowitej na poziomie 3,5 tony. Może to zatem oznaczać zarówno miejskiego hatchbacka, jak i limuzynę, SUV-a, kampera czy właśnie dostawczego vana. ETSC wpadłoby zatem na pomysł podzielenia kategorii B na dwie. W efekcie kierowcy uzyskiwaliby:
Podział to jednak tak naprawdę dopiero pierwszy z pomysłów. Bo tych jest zdecydowanie więcej. ETSC chciałaby bowiem zmiany zasad nadawania uprawnień. Dla przykładu nową kategorię B mogliby uzyskać już 17-latkowie. Ale do 18. roku życia musieliby prowadzić w towarzystwie osoby dorosłej... Jeżeli chodzi o kategorię B+, tą dałoby się uzyskać dopiero w dwa lata po otrzymaniu uprawnień nowej grupy B. W dwa lata, pod warunkiem że kierujący skończy najpierw 21. rok życia, a do tego przejdzie specjalistyczne szkolenie w zakresie zachowania się takiego pojazdu na drodze.
Czemu ETSC na cel wzięła sobie samochody dostawcze? W roku 2018 uczestniczyły one w 11 proc. wszystkich zdarzeń drogowych w Europie. 39 proc. ofiar tych zdarzeń to piesi, rowerzyści lub motocykliści. Zmiana w zakresie usprawnień mogłaby poprawić te statystyki.
Idea mówiąca o poprawie bezpieczeństwa drogowego w Europie z całą pewnością jest słuszna. I takie inicjatywy należy popierać. W tym jednak przypadku rodzi się kilka wątpliwości. I to mocno zasadniczych.
Czy powyższe zmiany wejdą w życie, a zalecenia ETSC zostaną wysłuchane? To okaże się już niedługo. Na początku 2024 r. władze UE mają opublikować gotowy projekt nowej dyrektywy o prawach jazdy.