Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Nie od dziś wiadomo, że najlepiej dyscyplinować niesubordynowanych kierowców mandatami. Do niedawna nie były one jednak zbyt mocnym orężem w rękach drogówki. Stawki za przewinienia były śmiesznie niskie, więc ich skuteczność nie była satysfakcjonująca.
Jednak od września zeszłego roku obowiązuje nowy taryfikator karny, który wprowadził o wiele większe kary finansowe — liczone w tysiącach złotych. Jeszcze bardziej przeraziły kierowców zmiany w przyznawaniu punktów karnych — za najpoważniejsze przewinienie możemy otrzymać nawet 15 punktów, a tymczasem maksymalny limit 24 pozostał bez zmian.
Ale największą zmianą okazało się wydłużenie terminu ważności punktów karnych. Zamiast wcześniejszego roku, obowiązują teraz aż przez dwa lata i to od momentu opłacenia mandatu. W konsekwencji plagą stała się utrata praw jazdy kierowców, którzy szybko przekraczali limit 24 punktów. Jednocześnie zniknęły kursy, które pozwalały na ich zredukowanie.
Jednak PiS postanowił wycofać się z tak drakońskich przepisów i nieco je zliberalizować. W myśl zmienionych przepisów już od 17 września 2023 r. punkty karne za wykroczenia drogowe kasować będą się już po roku. Ale uwaga — termin wciąż zacznie upływać od momentu uiszczenia opłaty za przekroczenie.
Czy to ukłon w stronę kierowców, w których przepisy uderzyły nader mocno, czy próba zjednania sobie straconych wyborców? Tego dowiemy się już jesienią przy urnach wyborczych.
Jednocześnie nadal obowiązuje maksymalny limit 15 punktów karnych za najpoważniejsze wykroczenia na drodze. Oto one: