Samochód i alkohol nie idą w parze. Powtarzamy o tym zawsze. Wy też zawsze o tym pamiętajcie. Dotyczy to zarówno sytuacji, w której kierujący miałby wypić piwo i wsiąść do auta, jak i scenariusza, w którym uda się wieczorem na imprezę, a o świcie musi ruszyć trasę.
Ile można wypić, żeby rano jechać samochodem? Najlepiej... nic! Ewentualnie kierujący może wypić zimne piwo o 19:00 czy 20:00 w sytuacji, w której wsiada za kierownicę o 8:00 następnego dnia. W takim przypadku obawiać się nie musi. Problem zaczyna się w sytuacji, w której alkoholu jest więcej, a spotkanie towarzyskie przeciąga się do późnych godzin nocnych. O poranku kierowca może się obudzić nie tyle z resztkami wietrzejącego alkoholu, co czasami wręcz pijany.
Cztery piwa z kumplem wieczorem to nic? Gdy wypijecie je między 20:00 a 22:00, o 23:00 alkomat wykaże 1,28 promila. Alkohol natomiast wyparuje z waszego organizmu dopiero o godz. 8:30. Dobrze nie wygląda również sytuacja, w której zamiast czterech piw statystyczny mężczyzna wypije 250 ml wódki. W takim przypadku o 22:00 ma we krwi 1,17 promila. Pełną trzeźwość osiągnie natomiast o 8:00. Choć to wartości wyliczone przez wirtualny alkomat. A więc algorytm ogólny. Algorytm, który nie uwzględnia realnego czasu trzeźwienia konkretnej osoby. Może się zatem okazać, że jeden kierowca zmetabolizuje taką ilość alkoholu do 7:00. Drugi będzie ją trawił do 9:30 czy 10:00.
Jak sprawdzić, czy po wieczornym drinku kierowca może już prowadzić? Najlepiej, żeby udał się na komendę policji i poddał się badaniu alkomatem. Na komisariat pod żadnym pozorem nie może jednak jechać autem. Chyba że prowadzi ktoś trzeźwy.
Czemu nie wirtualny alkomat czy alkomat do użytku domowego? Tu problemem jest miarodajność ich wskazań. Jak już wspominałem, wirtualne "mierniki" są oparte na ogólnych algorytmach. Wiara w ich wskazania to wielka loteria. Domowe wymagają natomiast regularnej kalibracji. Kalibracji, o której kierowcy po prostu zapominają. Ich kolejne wskazania mają zatem coraz mniej wspólnego z rzeczywistością.
Badanie alkomatem po imprezie to jedno. Drugą kwestią są cudowne sposoby kierowców na trzeźwienie. Niektórzy piją wodę w dużych ilościach, niektórzy biorą zimny prysznic, cześć stawia na aktywność fizyczną, a część picie mocnej kawy lub tłusty posiłek. Niestety kierowcy wreszcie muszą sobie zdać sprawę z faktu, że nie ma cudownych sposobów na przyspieszenie metabolizmu alkoholu. Wątroba musi mieć czas, żeby skatalizować alkohol. Nie pomoże jej w tym zabieg przypominający zabobon.
Skuteczny mógłby okazać się tylko jeden zabieg. Mowa o podaniu kroplówki, która wypłukałaby alkohol z krwi. W domowych warunkach to nie jest jednak możliwe. Konieczna stałaby się wizyta w szpitalu, a wcześniej pojawienie się stanu zagrażającego zdrowiu danej osoby.
Odczarujmy te mity, bo są one niezwykle groźne. Jak wskazują policjanci, zdecydowana większość pijanych kierowców wpada nie bezpośrednio po piciu alkoholu, a właśnie dzień po. To trzeźwienie stanowi największą pułapkę dla prowadzącego, bo momentami daje złudne poczucie, że alkoholu w organizmie już nie ma. A jest, cały czas działa i cały czas osłabia możliwości motoryczne.
W sytuacji, w której policjanci ujawnią jazdę po alkoholu, nie ma większego znaczenia czy kierowca właśnie skończył pić, czy pił dzień wcześniej. Kluczowy dla skali kary jest wynik pokazany na alkomacie. W sytuacji, w której: