Odcinkowy pomiar prędkości (OPP) to wyjątkowa i całkiem skuteczna broń w walce z drogowymi piratami. W przeciwieństwie do tradycyjnych stacjonarnych fotoradarów zmusza kierowców do spokojniejszej jazdy na dłuższym odcinku drogi (nietrudno także o wrażenie, że wyższe koszty paliwa także wpłynęły na nieco wolniejszą jazdę). Choć mandat za przewinienie zarejestrowane przez OPP jest równie dotkliwy co z fotoradaru, to i tak nie brakuje kierowców, którzy dają się złapać.
Tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2023 r. OPP zarejestrowały ponad 76 tys. przypadków jazdy niezgodnej z przepisami. Wśród zestawów najbardziej zapracowany jest sprzęt zainstalowany na zakopiance. Na drodze ekspresowej S7 przyłapano aż 11,3 tys. kierowców poruszających się z większą prędkością. Niezłą skutecznością wyróżnia się także OPP na drodze ekspresowej S7 na odcinku Falęcice – Nowy Gózd. Wynik za pierwsze sześć miesięcy to ponad 9 tys. wykroczeń.
Skuteczność OPP doceniono. Nie dziwi zatem, że Główny Inspektorat Transportu Drogowego inwestuje w rozbudowę systemu. Jeszcze w tym roku powstanie 36 kolejnych miejsc kontroli średniej prędkości przejazdu. Otwartą kwestią pozostaje, czy uda się ustanowić nowe rekordy pod względem długości kontrolowanego odcinka trasy. Obecnie najdłuższym odcinkiem objętym pomiarem OPP jest fragment drogi ekspresowej S7 w powiecie białobrzeskim (14 km długości). Najkrótszy odcinkowy pomiar prędkości został zaś zainstalowany wzdłuż drogi krajowej DK78 w miejscowości Gorzyce. Długość? Niecały kilometr.
Co się stanie, gdy przeoczyłeś odcinkowy pomiar prędkości i pojechałeś zbyt szybko? Stosowne wezwanie do wskazania kierującego pojazdem powinno trafić do właściciela pojazdu w ciągu 180 dni od ujawnienia wykroczenia (a po dopełnieniu formalności CANARD prześle mandat). Na tym nie koniec. Jeśli wezwania nie otrzymasz, to musisz liczyć się z postępowaniem sądowym. Inspektorzy mogą złożyć stosowny wniosek w ciągu dwóch lat (o ile nie wystawią mandatu).
Jak ustrzec się mandatu? Odpowiedź jest prosta – przestrzegaj przepisów. Oczywiście chwila nieuwagi czy zwykłe gapiostwo nie zwalnia z odpowiedzialności. A o rozkojarzenie tym łatwiej, im dłuższa trasa i większe zmęczenie. Pamiętaj o tym szczególnie podczas wakacyjnych wyjazdów, gdy częściej niż na co dzień wybierasz się w dłuższą podróż. Warto wówczas sięgnąć po aplikację, która nie tylko ostrzega przed pomiarami prędkości czy różnymi drogowymi zagrożeniami, ale także aktualizuje na bieżąco informacje o sytuacji drogowej. Katarzyna Przybylska z Telematics Technologies, dostawcy popularnej nawigacji NaviExpert:
Długie podróże niestety nie sprzyjają skupieniu. Wiedząc o tym, wykorzystujemy w naszym systemie kilka mechanizmów, które przypominają kierowcy, o tym, że jedzie za szybko. Po pierwsze, w trakcie jazdy widzi w naszej nawigacji obowiązujące na danym odcinku ograniczenie prędkości. Po drugie, aplikacja przypomina mu o zdjęciu nogi z gazu, gdy wykryje zbyt szybką jazdę. Dzięki funkcji nagrywania własnego komunikatu może to robić zresztą głosem bliskiej osoby. Oprócz tego przypominamy kierowcom o urządzeniach typu fotoradary, kamery na światłach czy OPP. W przypadku tego ostatniego typu ostrzeżeń, aplikacja prezentuje na bieżąco średnią prędkość pojazdu na wybranym odcinku. Funkcja jest od dawna dostępna w aplikacji na smartfony, a z początkiem sierpnia także dla kierowców podróżujących z nawigacją na Android Auto.
Programów do ostrzegania kierowców o zagrożeniach na drodze jest mnóstwo (nawet minister odpowiedzialny za budowę fotoradarów korzysta z ostrzegacza w formie terminala Yanosik GTR). Można je zainstalować w telefonie z Android czy iPhone (coraz trudniej zaś o wsparcie w przypadku urządzeń z Windows Phone). Prócz NaviExpert dostępne są takie aplikacje jak m.in. AmiGO, AutoMapa, Coyote, Rysiek, TomTom, Waze czy bardzo popularny w Polsce Yanosik. Część z nich jest bezpłatna. Pamiętaj jednak, że nawet darmowe programy wiążą się z kosztami. By korzystać ze stale aktualizowanego serwisu informacji drogowych potrzebna jest aktywna transmisja danych w telefonie.