Stało się to, na co czekało wielu. Adam Małysz za sterami Porsche Cayenne zadebiutował w rajdzie off-roadowym. W barwach RMF Caroline Team wystąpił razem z Albertem Gryszczukiem.
Pojechał jako tzw. "przecierak", czyli samochód otwierający rajd. Jak mówił przed startem wielokrotny Mistrz Świata w skokach narciarskich, zależało mu na nauczeniu się procedur i systemów, które obowiązują w rajdach terenowych. Jako kierowca rajdowy starał się bardzo, choć nie był klasyfikowany.
To przedsmak przygody, która nas czeka nie tylko na Dakarze, ale także podczas wcześniejszych startów - zdradzał multimedalista olimpijski, ciesząc się, że jego rajdowy debiut odbył się we Wrocławiu.
Kto by nie miał. Stres jest. On zawsze towarzyszy. To tak naprawdę pierwszy oficjalny start. Zainteresowanie jest duże, są też oczekiwania. Muszę do tego podejść na luzie. To jest wielka przygoda. Ten start to szansa, by nabrać doświadczenia- mówił otwarcie debiutant RMF Caroline Team.
17 edycja Rajdu Drezno-Wrocław ruszyła w sobotę spod Wzgórza Andersa w stolicy Dolnego Śląska. W zawodach, tradycyjnie jako pierwsi wystartowali motocykliści, następnie zawodnicy na quadach, a dopiero potem załogi w samochodach i ciężarówkach.
Rajd po raz pierwszy podzielony został na dwie klasy. Pierwsza z nich - Cross-Country zakończyła swoją ściganie w niedzielę w Żaganiu. Pozostałe załogi przeniosły się do Drawska Pomorskiego, gdzie rywalizują do dziś. W czwartek powrócą do Żagania, a stamtąd pojadą do Drezna, gdzie w sobotę będą finiszować na Moście Augusta.
Rzesza kibiców wpatrzona była w czarne auto RMF Caroline Team z numerem "000". Adam Małysz i Albert Gryszczuk poprosili zgromadzoną publiczność, aby zaciskała kciuki. Ruszyli. W wielu oczach pojawiły się łzy wzruszenia, pozostali klaskali i okrzykami wspierali debiutującego rajdowca, dotychczas rewelacyjnego skoczka.
Pierwsze kilkadziesiąt metrów jazdy we Wrocławiu było podjazdem pod bardzo stromą górę. Kilka zakrętów, kolejna hopka, nawrót i meta. To koniec pierwszego odcinka specjalnego. Drugi OS to walka na piaskowni. W trakcie trzeciego - należało przebyć trasę wyznaczoną na wrocławskim poligonie.
Było fajnie. Cieszę się, że już mam to za sobą, bo stres był ogromny. Nawet w nocy miałem jakieś dziwne sny. Nasza publiczność, pierwszy start, stres, żeby samochód nie zgasł, adrenalina była niesamowita. Jak ruszyłem i jechałem było zupełnie inaczej. Etap krótki. Myślę, że debiut bardzo udany. Pilot na mnie nie krzyczał, więc nie było źle. Dojechaliśmy na metę. Bardzo byłem zaskoczony, że już koniec. Debiut zaliczony! - opowiadał na gorąco, tuż za linią mety sobotniego etapu, Adam Małysz.
Pomyliłem się w nawigowaniu dwa razy. To wszystko przez nerwy! Trasa była bardzo ciasna - ułożona tak, by rozruszać zawodników - przyznał Albert Gryszczuk, pilot rajdowego debiutanta.
Kolejny, niedzielny etap był trudny nawigacyjnie. Rozgrywano go na poligonie w Żaganiu. Następnie załogi wyjechały na odcinek, który poprowadził ich do Krosna Odrzańskiego. Tutaj walczyły na bardzo szybkich prostych, a prędkość niejednokrotnie przekraczała 150 km/h. Etap ten liczył 120 kilometrów.
Adam Małysz i Albert Gryszczuk w Porsche Cayenne przemierzali trasę, jako trzy zera wspólnie z klasą Cross-Country. Rajd Drezno-Wrocław 2011 zakończyli zatem w niedzielę, po przebyciu łącznie ok. 200 kilometrów oesowych.
Myślę, że pojechaliśmy optymalnie - dzięki mojemu pilotowi. Emocje były, ale już zupełnie inne niż wczoraj. Na pewno jechałem bardziej na luzie i bardziej spokojnie. Nie jechaliśmy po to, żeby się ścigać. Celem było to, by dojechać do mety, by nabyć doświadczenia. Ja cały czas się uczę, śmialiśmy się nawet, że powinniśmy założyć L-kę na dachu. To jest fajny sport i chciałbym, żeby był bardziej popularny - komentował z uśmiechem Adam Małysz, kierowca RMF Caroline Team.
Adam w momencie startu zamienia się w zawodowca. Słyszę jego miarowy oddech w moich słuchawkach i widzę ogromne skupienie. To jest człowiek stworzony do sportu- podsumował Albert Gryszczuk.
Wczoraj, związku z pojawiającymi się informacjami na temat pożaru samochodu rajdowego Adama Małysza, pojawił się oficjalny komunikat zespołu RMF Caroline Team. Sprostowano w nim, że taka sytuacja nie miała miejsca. Zapaliło się Porsche Cayenne, które było autem assistance, w wyniku pożaru nikt nie ucierpiał.
Porsche, którym trenuje Adam Małysz podczas rajdu nie doznało żadnej poważnej usterki.
Iwona Petryla
ZOBACZ TAKŻE:
Zobacz Porsche Cayenne Adama Małysza