Dakar 2011 | Carlos Sainz stracił szansę na wygraną

Ubiegłoroczny zwycięzca rajdu Dakar w tym roku nie wygra. Podczas 11. etapu z Chilecito do San Juan, skróconego z powodu deszczu, który rozmył część trasy, Hiszpan uszkodził zawieszenie swojego samochodu. Prawie pewnym wygranej może być czwartkowy etapowy zwycięzca Katarczyk Nasser Al-Attiyah, który w poprzedniej edycji rajdu nieznacznie przegrał z Sainzem. Krzysztof Hołowczyc awansował o jedną pozycję i jest w klasyfikacji generalnej piąty. Wśród quadów czwarty jest Łukasz Łaskawiec, który do 3. miejsca traci tylko 47 sekund

Rajd w Ameryce Południowej to dla Hiszpana prawdziwa epopeja sukcesów i porażek. Choć startował jeszcze w dwóch edycjach afrykańskich (W 2006 r. był 12., a w 2007 r., gdy wygrał pięć etapów - 9.), to dopiero w Argentynie i Chile stał się czołową postacią Dakaru i udowodnił, że były mistrz świata WRC może z powodzeniem przestawić się na jazdę po pustynnych bezdrożach. Dwa lata temu prowadząc w klasyfikacji generalnej miał wypadek na 12. etapie i musiał zrezygnować z dalszej jazdy. Przed rokiem przejechał trasę bezbłędnie i na ostatnich etapach, walcząc koło w koło z Al-Attiyahem wygrał. W tym roku to Katarczyk miał nad nim niewielką przewagę, którą Sainz jeszcze na początku etapu próbował odrabiać. Już wiadomo, że to się nie uda.

Ale ostatnie dni to ciągły pech. W środę jego volkswagen zakopał się w wydmie i zamiast odrobić kilkuminutową stratę do kolegi z teamu, powiększył ją. W czwartek rano, samochód wiozący go na start etapu zderzył się z furgonetką, a Hiszpan wyszedł z kolizji ze skaleczonym kolanem. Nie przeszkadzało mu to w starcie, ale na trasie pech dopadł go znowu. Na 410 kilometrze odcinka specjalnego Hiszpan zniszczył prawą przednią część zawieszenia i gdy rywale uciekali, czekał na pomoc techniczną. Stracił ponad godzinę, a w klasyfikacji generalnej traci do Al-Attiyaha blisko półtorej godziny. Na dwa etapy przed końcem rajdu to przepaść.

Pech innego kierowcy Volkswagena wykorzystał Krzysztof Hołowczyc. Polak, który dzień wcześniej odrobił godzinę do wyprzedzającego go Amerykanina Marka Millera, dojechał na metę czwarty ze stratą 13 min. i 17 sek. do Nassera Al-Attiyaha. Awansował w klasyfikacji generalnej o jedną pozycję i jest piąty, bo Miller znów z powodu kłopotów technicznych zatrzymał się na trasie i tym razem stracił do Hołowczyca kilkadziesiąt minut.

Na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej wskoczył polski quadowiec Łukasz Łaskawiec. 20-latek, odkąd rajd wjechał w piach, jedzie świetnie. Na metę w San Juan wjechał jako czwarty 9 min. i 28 sek. za najlepszym w czwartek Argentyńczykiem Sebastianem Halpernem. Awans o dwa miejsca dał mu wpadek kolegi z teamu Czecha Josefa Machacka, który na początku etapu złamał tylną oś i do czwartkowego wieczora nie dojechał do mety. Polak odrobił jednak dużo czasu do wyprzedzających go przed etapem w klasyfikacji generalnej Argentyńczyka Pablo Copettiego i Francuza Christophe'a Declercka. Nad Copettim ma teraz ponad cztery minuty przewagi, a do Declerka traci zaledwie 47 sekund i jeśli utrzyma tempo do końca rajdu to ma szansę na miejsce na podium, czyli powtórzenie wyniku Rafała Sonika sprzed dwóch lat. Wśród quadowców prowadzi Argentyńczyk Alejandro Patronelii, który z ponad godzinną przewagą nad rywalami, też może już myśleć o zwycięstwie w całym rajdzie.

Nie może być jeszcze tego pewny motocyklista Marc Coma, bo dzisiejszy zwycięzca Francuz Cyril Despres odrobił do drugiego na mecie Hiszpana 2 min. i 11 sek. Ale w całym rajdzie przewaga Comy wynosi 15:59 i nie powinien jej roztrwonić. W czwartek Jacek Czachor był dziewiętnasty (35:33 straty do Despresa) i w klasyfikacji generalnej zajmuje 13. miejsce. Marek Dąbrowski był 29. (52:18 straty) i w całym rajdzie jest 17.

ZOBACZ TAKŻE:

Dakar 2011 | Volkswagen wyprzedził Volkswagena

Wspomnienia z grupy B - ZOBACZ TUTAJ

Samochody: Subaru Impreza - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA