WEC 2014 | Technologia, emocje i początek większych zmian

Wczorajszy wyścig na torze Interlagos w Sao Paulo zakończył tegoroczny sezon serii FIA WEC. Przeżywające zauważalny rozkwit wyścigi wytrzymałościowe przyniosły w tym roku wiele emocji, niespodzianek i dramatycznych chwil. Sezon 2014 to również początek istotnej zmiany warty wśród producentów i kierowców

24h Le Mans | Nissan wraca do LMP1

Nic tak nie poprawia koniunktury danej serii wyścigowej jak oficjalne przystąpienie nowego producenta do najważniejszej klasy, szczególnie jeżeli jest to taka legenda jak Porsche. Gdy pod koniec 2011 roku niemiecka firma potwierdziła swoje starty w najbardziej zaawansowanej klasie LMP1, najwierniejsi fani zaczęli bacznie śledzić przygotowania. W tym roku swój przyszłoroczny powrót do najwyższej klasy potwierdził również Nissan. Wydaje się więc, że wyścigi WEC są na świetnej drodze do poprawienia swojej i tak rosnącej popularności. Tej sytuacji sprzyja także słabnąca forma królowej wyścigów, czyli Formuły 1.

Wiele osób może się zastanawiać dlaczego coraz więcej producentów interesuje się wyścigami długodystansowymi. Powodów jest kilka, ale są one bardzo proste. Po pierwsze technologie, które wykorzystują auta klasy LMP1. To połączenie silników spalinowych z układami hybrydowymi, które stają się coraz popularniejsze w autach produkcyjnych. Ponadto wyścigowe boje toczone w trakcie sześciu, dwunastu czy 24-godzin to doskonały poligon doświadczalny dla wielu rozwiązań. Dowodem są chociażby laserowe lub LED-owe światła, czy napędy elektryczne.

Ważnym aspektem jest także dobra oprawa medialna, FIA WEC transmitowane są na żywo w kilku stacjach na świecie, a wyścig Le Mans można oglądać bez dłuższych przerw całą dobę. Moto.pl także przeprowadza dla swoich czytelników relację na żywo z tego najważniejszego starcia sezonu.

24h Le Mans | Relacja na żywo

Tegoroczny powrót Porsche, którego kulminacyjnym momentem było wielkie starcie z dominującą od początku obecnego stulecia ekipą Audi w Le Mans, przyciągnęły na tory i przed telewizory setki tysięcy wiernych i nowych fanów. Europa w końcu zaczęła przeżywać rywalizację dwóch niemieckich marek, które są dla wielu miłośników motoryzacji jak świętość. Swój udział w rozkwicie najdłuższych wyścigów na świecie ma także Japonia.

Toyota po wielu latach starań i ciężkiej pracy osiągała w tym roku dobre wyniki, aby na koniec sezonu cieszyć się z największego sukcesu w swojej historii od 20 lat - mistrzostwa świata w klasyfikacji kierowców i konstruktorów. W przyszłym roku japońska ekipa na pewno będzie chciała potwierdzić swoją zwyżkową formę w Le Mans, a doświadczenie tegorocznych mistrzów świata - Anthony Davidsona i Sébastiena Buemi na pewno w tym pomoże i zaostrzy już ciekawą rywalizację.

WEC | Toyota czekała na ten sukces 20 lat

Nadejście nowego króla oznacza detronizację poprzedniego, jednak w wypadku wyścigów długodystansowych nie jest to takie oczywiste. Fakt, Toyota na koniec sezonu okazała się lepsza od Audi i Porsche, ale nie pozwala to jednak na pełnię szczęścia. Bowiem nadal to ekipa spod znaku czterech pierścieni, już trzynasty raz, okazała się najszybsza w królewskim wyścigu na Circuit de la Sarthe. To właśnie wynik z Le Mans wszyscy pamiętają przez lata. Król zszedł więc z tronu, ale korony nadal nie oddał.

W przyszłym roku może się to jednak zmienić, bo Porsche, które w debiutanckim sezonie aż w czterech z ośmiu wyścigów zdobyło pole position i na koniec wygrało 6-godzinny wyścig w Brazylii, pokazało, że nie przyszło do WEC patrzeć na zwycięstwa konkurencji. Rekord w kategorii wygranych wyścigów w Le Mans (15) nadal należy do nich i może w następnych latach się poprawić. Nie bez znaczenia jest fakt, że krążące po paddocku plotki o odejściu Audi w najbliższych latach mogą być prawdziwe. Trzeba pamiętać, że producent z Ingolstadt i Porsche to w końcu ten sam koncern, więc długotrwała bratobójcza walka nie będzie miała dla firmy większego sensu. Porsche przywiezie w przyszłym roku do Francji trzecie 919 Hybrid, by znacząco zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo.

Kończący się rok był także ostatnim, w którym zobaczyliśmy za kierownicą wyścigowych prototypów absolutną legendę, nazywanego Mr. Le Mans, Toma Kristensena. Dziewięciokrotny zwycięzca Le Mans i człowiek, przez którego trybuny torów zapełniły się tysiącami duńskich kibiców, przechodzi na wyścigową emeryturę. Zapewne chciał stanąć w Le Mans na najwyższym stopniu podium po raz dziesiąty, ale potężny wypadek jego zespołowego kolegi Loic'a Duvala w treningach, sprawił, że sama możliwości startu cudem odbudowanym autem i drugie miejsce, były sporym sukcesem.

Miejsce starych mistrzów zajmują młodzi, mniej doświadczeni, ale bardzo utalentowani kierowcy. Na ich czele stoi Brendon Hartley. 25-letni Nowozelandczyk swój debiutancki sezon w LMP1 spędził w fabrycznym Porsche. Jeżeli zagrzeje w nim miejsce na dłużej ma szansę, przy pomocy takich asów kierownicy jak Mark Webber czy Romain Dumas, stać się w kolejnych latach nie mniej wybitnym zawodnikiem niż Kristensen. To odważna teza, ale czas szybko pokaże, że tak jak i w innych dyscyplinach sportu samochodowego, młodzi zawodnicy szybko dojdą do głosu.

Wypadek Loic'a Duvala w Le Mans pokazał jak dramatyczne są wyścigi wytrzymałościowe, ale także jak dużo zmieniło się w ostatnich latach w dziedzinie bezpieczeństwa. Audi R18 e-tron quattro, którym Duval wzbił się w powietrze i uderzył w ogrodzenie toru, niemal całe się rozleciało. Monocoque, w którym siedział kierowca, pozostał jednak nienaruszony i dzięki temu Loic wyszedł z wypadku bez większych obrażeń.

24h Le Mans | Ciekawe fakty o zwycięskim Audi

Kiedy wydawało się, że w sezonie 2014 tytuł "dzwona" roku otrzyma właśnie ekipa Audi, na niespełna pół godziny przed końcem ostatniego wyścigu doszło do innego wypadku. Z ogromną prędkością w ścianę toru Interlagos uderzyło Porsche prowadzone przez Marka Webbera. Wypadek wyglądał jeszcze bardziej dramatycznie, bo auto stanęło w płomieniach, a kierowca odezwał się przez radio dopiero po dłuższej chwili. Wkładany do karetki Webber uniósł kciuk w górę, co oznaczało, że na szczęście kolejny raz technologia i ludzka wytrzymałość wygrały walkę z siłami fizyki.

Tegoroczny sezon pokazał, że każdy kto zainteresuje się wyścigami serii FIA WEC, mimo tego, że trwają one od sześciu do 24-godzin, nie będzie narzekał na nudę. W jednym wyścigu potrafi dziać się tyle, ile w innych seriach przez cały sezon. Liderzy zmieniają się pozycjami, zdarzają się awarie, kraksy, ale także niesamowite powroty na czołowe pozycje i podium. Wszystko wskazuje na to, że kolejne lata mogą być w tej dziedzinie tylko ciekawsze. Mówiąc o WEC nie wolno też zapominać o rywalizacji niższych klas (LMP2 i aut GT), których nieustające przenikanie się na torze jest jednym z największych smaczków tej kategorii wyścigów.

Zobacz wideo

ZOBACZ TAKŻE:

Audi i 24h Le Mans | Dominatorzy XXI wieku

Więcej o:
Copyright © Agora SA