Po sobotnim sukcesie i ukończeniu wyścigu na 10. miejscu, Mateusz Lisowski był pełen optymizmu i liczył na kolejną zdobycz punktową na węgierskim torze Hungaroring.
Niestety na 5. okrążeniu w Porsche 911 GT3 Cup 22-latka z Wieliczki awarii uległa pompa oleju i był on zmuszony do przedwczesnego zakończenia rywalizacji. Do momentu awarii zawodnik zespołu Förch Racing był 12. (awans o dwie pozycje względem kwalifikacji) i miał szansę na miejsce w pierwszej dziesiątce.
Na starcie było lekkie zamieszanie i straciłem jedną pozycję, gdyż musiałem objeżdżać Bleekemolena, który obrócił się tuż przede mną. Kolejne okrążenia pokonywałem w bardzo dobrym tempie, czasy były świetne. Wyglądało na to, że powalczę o dobrą lokatę, ale niestety nie wytrzymał silnik. Na piątym okrążeniu zaświeciła się lampka informująca o niskim ciśnieniu oleju, auto zasłabło i musiałem zjechać do pit lane. To było spore zaskoczenie i rozczarowanie - wcześniej wszystko działało jak w zegarku, nic nie wskazywało na to, że są problemy z silnikiem. Szkoda wyniku, miałem szansę na finisz w pierwszej dziesiątce, kto wie, może nawet na 8. lub 9. miejscu. Kolejny weekend wyścigowy dopiero za pięć tygodni i na dodatek na zupełnie nieznanym mi torze Spa-Francorchamps. Jestem jednak dobrej myśli, na początku płaci się frycowe, a dopiero z nabraniem doświadczenia osiąga się dobre wyniki. Cieszy mnie to, że uniknąłem wczorajszych błędów, lecz niestety po raz kolejny zabrakło mi szczęścia.
Kolejna szansę na pokazanie się z dobrej strony Mateusz Lisowski będzie miał dopiero w pierwszy weekend września na legendarnym torze Spa-Francorchamps w Belgii.
ZOBACZ TAKŻE:
Desafio Litoral | Przygoński drugi