Na niespełna dwa tygodnie przed 27. Rajdem Karkonoskim kierowcy rajdowi Grzegorz Grzyb i Rafał Stalmach przebywali w Szklarskiej Porębie. W miejscowości tej organizator zawodów - Automobilklub Karkonoski zaplanował odcinek specjalny. Załogi przejadą nim w niedzielę, 3 czerwca. Jak wynika z zeznań świadka, niespełna 400 metrów od oesu Grzyb i Stalmach zostali zatrzymani do rutynowej kontroli policyjnej.
Zgodnie z przepisami, zawodnik zgłoszony do udziału w rajdzie może przebywać na trasie zawodów tylko i wyłącznie w czasie do tego wyznaczonym w regulaminie. Na każdą inną obecność musi uzyskać oficjalną zgodę Dyrektora Rajdu.
Regulamin Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski w punkcie 11.6. mówi jasno: "Każdy zawodnik, którego kierowca i/lub pilot, wykonuje zapoznanie z trasą Odcinka Specjalnego (niezależnie od formy i sposobu tego zapoznania), poza czasem wyznaczonym przez Organizatora i bez jego pisemnej zgody, nie zostanie dopuszczony do startu w rajdzie, a wpisowe nie zostanie zwrócone. Ponadto, naruszenie tego przepisu spowoduje nałożenie przez GKSS na wniosek Dyrektora Rajdu, kary finansowej do 30 000 PLN oraz kary dodatkowej do dyskwalifikacji włącznie" .
Mówiąc najprościej, jeśli zawodnik zgłoszony do rajdu, jedzie nawet do cioci na imieniny po drodze, na której zaplanowano trasę zawodów, musi wystąpić z pismem o pozwolenie na to. W przeciwnym razie, każda obecność uznawana jest za nielegalne zapoznanie z trasą.
- Również w tym roku otrzymałem stos pism od różnych zawodników, z informacją, że wybierają się w okolice, którymi poprowadzona ma być trasa i proszą o moją zgodę - mówi nam Marek Kisiel, dyrektor 27. Rajdu Karkonoskiego, zarazem Prezes Zarządu Automobilklubu Karkonoskiego. Dodaje, że w tej stercie dokumentów nie było podań ani od Grzegorza Grzyba, ani od Rafała Stalmacha.
Zdarzenie z Grzegorzem Grzybem i Rafałem Stalmachem w roli głównej miało miejsce 15 maja, na 3 dni przed zamknięciem listy zgłoszeń. Ale wtedy na specjalnym portalu Polskiego Związku Motorowego były już dokumenty obu kierowców. Poinformowany o fakcie rzekomego "upalania" (tak w rajdowym języku określa się nielegalne zapoznanie z trasą rajdu) Peugeot Sport Polska Rally Team, natychmiast z udziału w zawodach wycofał Grzyba. Zgłosił Macieja Rzeźnika.
- Nie będziemy komentować sprawy do czasu wyjaśnienia jej przez Główną Komisję Sportu Samochodowego. Do tego czasu nie będziemy także podejmować żadnych rozmów na temat ewentualnego zerwania kontraktu z Grzegorzem Grzybem czy też jego renegocjacji - tłumaczy Dorota Pajączkowska, PR Manager Peugeot Polska.
Wyjaśnia również, że nie można mówić o tym, że teraz w zespole Rzeźnik zastąpi Grzyba. Start Macieja Rzeźnika w barwach Peugeot Sport Polska Rally Team jest sytuacją analogiczną, jak starty Bryana Bouffiera w ubiegłym roku. Kierowca, dysponujący Peugeotem 207 Super 2000 gościnnie walczy o punkty dla Peugeota w klasyfikacji zespołowej i producentów.
Temat "nielegala" z udziałem Grzegorza Grzyba i Rafała Stalmacha stanął dziś (w piątek, 1 czerwca) na posiedzeniu Zespołu Sędziów Sportowych, na kilka godzin przed startem 27. Rajdu Karkonoskiego. O fakcie, zgodnie z procedurą, ZSS poinformował Marek Kisiel, Dyrektor Rajdu.
Mimo tego, że obaj zawodnicy natychmiast po zdarzeniu wycofali się z udziału w 3. rundzie RSMP, sprawa została przekazana do rozpatrzenia przez Główną Komisję Sportu Samochodowego, najwyższą polską rajdową władzę. - Zwołamy posiedzenie niezwłocznie i zbadamy temat - powiedział nam wieczorem Arkadiusz Sąsara, przewodniczący GKSS-u w Polskim Związku Motorowym.
W rajdowym światku zawrzało, choć żaden z zawodników nie chce wprost wypowiadać się w sprawie. Ale nieoficjalnie, aż huczy od komentarzy, że to podobno nie pierwsza obecność Grzegorza Grzyba na trasie rajdu sprzeczna z przepisami. Pierwsza jednak taka, gdy organizator ma ją "czarno na białym".
Mówi się również o tym, że wcześniejsze, rzekome wybryki kierowcy, były "zamiatane pod dywan" dzięki wpływom jego ojca. Zdzisław Grzyb jest biznesmenem, wieloletnim działaczem Polskiego Związku Motorowego, prezesem Zarządu Okręgowego PZM w Rzeszowie.
Teraz Automobilklub Karkonoski ma świadków, a policja notatkę, której nie chce jednak ujawnić. - Nawet jeśli takie zdarzenie miało miejsce, to były to czynności służbowe i obowiązuje nas ochrona danych osobowych - tłumaczy nam podinsp. Edyta Bagrowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jeleniej Górze.
Z Grzegorzem Grzybem nie udało nam się skontaktować. Zawodnik nie odbierał telefonu. Udało nam się jednak ustalić, że kierowca wyjaśniał, iż jego obecność w Szklarskiej Porębie spowodowana była sprawami biznesowymi. Był podobno zainteresowany nabyciem w tej okolicy działki budowlanej.
ZOBACZ TAKŻE:
Rajd Karkonoski | Kajetanowicz z jedynką