Piotr Krotoszyński: Rozpoczynając sezon chcieliśmy dla zabawy wystartować w Rajdzie Elmot, Lotosie i Polskim, a później sprzedać auto. Jadąc na pierwszy rajd po dłuższej przerwie chcieliśmy uplasować się w pierwszej trójce. Od startu do mety staraliśmy się jechać jak najszybciej i popełnić jak najmniej błędów. Udało nam się wygrać i zaczęliśmy myśleć o całym sezonie. Rajd Lotos to pierwszy rajd szutrowy w tym roku, którego nie mogliśmy się doczekać. Niestety okazał się dla nas bardzo pechowy (dwie awarie i 3 minuty w rowie) i tylko dzięki Superrally udało nam się zdobyć kilka cennych punktów. Honda po tym rajdzie wymagała dużej naprawy i wymiany skrzyni biegów, przez co nie zdążyliśmy na Rajd Polski. Pomimo absencji dalej prowadzimy, ale konkurenci są bardzo blisko.
Piotr Krotoszyński: Rozsądek mówi, że ten kto jest na mecie wygrywa, jednak patrząc na historię moich poprzednich sezonów często starałem się jechać jak najszybciej potrafię, co wiązało się z nie dojeżdżaniem do mety. Rajd Bohemia zamierzamy pojechać jednak jak najszybciej i porównać się z miejscowymi kierowcami.
Piotr Krotoszyński: Zawsze czułem się lepiej na szutrze niż na asfalcie, jednak po Rajdzie Lotos, gdy zobaczyłem drogę na pierwszym oesie, zwątpiłem czy jazda ośką po polskich szutrowych oesach daje przyjemność. W tej chwili mogę powiedzieć, że asfalt daje mi dużo frajdy.
Piotr Krotoszyński: Głównym powodem był stan mojej Hondy po Lotosie: zdewastowane zawieszenie i zmielone przełożenie główne w skrzyni biegów, nie mówiąc o pourywanych zderzakach. Drugim, nie mniej ważnym powodem był start tylko dwóch zawodników w klasie N3, przez co można było zdobyć mało punktów, a Rajd Polski jest bardzo drogi, więc wygrała także chłodna kalkulacja.
Piotr Krotoszyński: Rajd Elmot jest moim ulubionym rajdem asfaltowym, więc starałem się jechać szybko. Przerwa w startach bynajmniej mi w tym nie pomagała. Rafał od początku jechał bardzo szybko i wygrał pierwszy dzień zasłużenie. Drugiego dnia jechaliśmy jeszcze szybciej i dzieliliśmy się wygranymi oesami, a pierwszą pętle przyjechaliśmy z identyczną różnicą czasową jak po pierwszym dniu. Druga pętla przyniosła wiele zwrotów akcji. Najpierw nas obróciło, później Rafał wpadł do rowu i przed ostatnim oesem mieliśmy około 10 sekund przewagi. Koledzy jednak nie odpuścili i chcąc wygrać zaatakowali, co skończyło się wypadkiem, a my wygraliśmy. Jeszcze raz chciałbym podziękować za wspaniałą walkę i mam nadzieję, że na Bohemii także będzie taka rywalizacja.
Piotr Krotoszyński: W swojej karierze jechałem wiele rajdów szutrowych, jednak wszystkie w suchych warunkach. Na Kaszubach przed rajdem cały czas padało, co spowodowało straszne warunki na oesach. Pierwszy przejazd był jeszcze w miarę do zaakceptowania, jednak na drugiej pętli warunki przypominały rajd terenowy. Chciałbym pojechać Hondą na rajd szutrowy w Finlandii lub Estonii, gdzie jest idealnie równo i szybko, choć wiem, że miejscowi kierowcy są tam nie do pokonania.
Piotr Krotoszyński: Jak już mówiłem, duże brawa należą się wszystkim, którzy przyczynili się do reaktywacji klasy N3. Umożliwia ona starty zawodnikom nie dysponującym zbyt wysokim budżetem i rozwijanie umiejętności, a ponieważ auta klasy N3 dają wiele frajdy z jazdy, to uważam, że to strzał w "10".
Piotr Krotoszyński: W przypadku zawodników nie posiadających mocnych sponsorów uważam, że rozwiązaniem jest jak największa liczba pucharów markowych. W Polsce istnieją dwa puchary: Citroena C2, który jest bardzo drogi i Renault, który jest rozgrywany na innych zasadach niż tradycyjny puchar, a jego warunki po prostu mi nie odpowiadają.
Piotr Krotoszyński: Myślę, że w obecnych czasach z perspektywy automobilklubów to dobry pomysł, ponieważ organizatorzy mają coraz większy problem z zebraniem budżetu na organizację imprez w kraju. Jednak dla zawodników zmniejszenie liczby rajdów byłoby lepsze i pozwoliłoby ograniczyć koszty.
Piotr Krotoszyński: W tamtych latach zawody trwały dłużej, oesy były dłuższe, liczba kilometrów oesowych też była większa, a tylu kibiców co wtedy dziś można spotkać tylko na Rajdzie Polski. Atmosfera była dużo lepsza, a każdy każdemu chętnie pomagał. Kiedyś rajdy były również imprezą towarzyską. Przyjeżdżaliśmy na zapoznanie z trasą już w niedzielę, w czwartek odbywało się BT, a w piątek i sobotę ścigaliśmy się. W sobotę wieczorem większość zawodników i kibice spotykali się w jednej dyskotece i było wesoło. Dziś tego brakuje.
Piotr Krotoszyński: Na pewno polepszyło się bezpieczeństwo, zarówno dla zawodników, jak i dla kibiców. Pogorszyła się natomiast medialność, jak również podejście organizatorów do zawodników. Kiedyś nikt nie myślał o karach finansowych, chyba że za drastyczne przewinienia, a dziś wystarczy czegoś zapomnieć wysłać, pokazać i już są konsekwencje. Większość organizatorów chce łatać braki budżetowe za pieniądze zawodników, którzy i tak w dzisiejszych trudnych czasach ledwo dają sobie radę ze swoimi problemami.
Piotr Krotoszyński: Odpowiedz jest prosta - budżet i wypadki. Przez wiele lat finansowałem swoje starty z własnych środków i co jakiś czas miałem już tego dosyć, sprzedawałem auto i obiecywałem sobie, że to koniec. Przychodził kolejny sezon, a ja patrząc jak ścigają się inni nie wytrzymywałem i znów wracałem. Wiele moich przerw wynikało także z "dzwonów" - ciężko mi było zdążyć na kolejne zawody, gdy musiałem wymieniać nadwozie po kolejnym wypadku.
Piotr Krotoszyński: Na pewno daje mi to przewagę, jeżeli chodzi o znajomość trasy na rajdach, które jechałem w poprzednich latach. Jest jednak kilka rajdów, których nie znam, więc zobaczymy jak na nich wypadnę.
Piotr Krotoszyński: Fiata Seicento zawsze będę wspominać z sentymentem, ale gdy pojechałem pierwszy rajd "Polówką" byłem w szoku. Auto w wersji grupy A miało 160 KM, było lekkie (około 950kg), posiadało krótką skrzynię ze szperą (155km/h), co dawało bardzo dużo przyjemności z jazdy jak na tamte czasy. Citroen w wersji C2R2 nie leżał mi ze względu na prowadzenie. Może przez to, że miałem pierwszą ewolucję zawieszenia bez regulacji. Nadrabiał za to bardzo dużo hamowaniem i skrzynią sekwencyjną. Honda Civic Type-R jest jednak najlepszą rajdówką jaką miałem, gdyż łączy w sobie szybkość, dobre prowadzenie i bezawaryjność, a to wszystko za przystępne pieniądze.
ZOBACZ TAKŻE:
Subaru Poland Rally Team w sezonie 2010 - ZOBACZ TUTAJ
Oficjalne testy Kuzaja - ZOBACZ TUTAJ