Piotr Mokwiński

Mimo, że rok do roku import używanych samochodów spadł o 6,3 procenta (dane Samar), w pierwszym półroczu 2023 do Polski wjechało ponad 460 tysięcy pojazdów. Wśród nich sporą część stanowią takie, których wartość to około 30 tysięcy złotych. Dla wielu Polaków to kwota na pierwszy samochód w rodzinie. Dla innych suma na weekendową zabawkę. Na jakie modele warto postawić w tej cenie?

W tych samochodach na długo zapomnimy o konieczności tankowania. W klasie średniej SUV diesle wciąż są świetnym rozwiązaniem. Nie tylko dynamiczne, ale i bardzo przyjemne w codziennym użytkowaniu. Nowoczesne, czterocylindrowe silniki stanowią ciekawą alternatywę dla osób spędzających sporo czasu w trasie. Mimo postępującej elektromobilności, nie sposób przejść obok nich obojętnie. Zwłaszcza w bestsellerowych modelach.

Na rynku wtórnym mamy znacznie mniej transakcji, niż w 2021, ale wciąż setki tysięcy pojazdów zmieniają właściciela każdego roku. Do tego dochodzi prywatny import i niestety, wysokie ceny. Te zaczęły rosnąć kilkanaście miesięcy temu i dopiero teraz wyhamowują. Spadek popytu jest odczuwalny, za to nie zmieniają się nasze preferencje. Według danych AAA Auto, około 20 procent Polaków szuka samochodu za 25 tysięcy zł.

Zazwyczaj idziemy utartym szlakiem, co tylko pokazują dane z prywatnego importu. Ściągamy do Polski popularne konstrukcje, bo takie najłatwiej sprzedać. Pośród nowych, też niełatwo się przebić niszowym modelom. Nie zmienia to faktu, że rynek oferuje sporo nietuzinkowych wozów, które po latach pokazały swoją wartość.

To kolejny segment, którego dni są prawdopodobnie policzone. Niestety, podwyższone osiągi nie idą w parze z ekologicznymi założeniami i ograniczeniem emisji dwutlenku węgla i szkodliwych dla atmosfery związków azotu. Tym samym, nie mamy zbyt dużo czasu, by kupić nowego hothatcha, ale z pomocą przychodzi rynek wtórny. Tutaj nie brakuje samochodów o świetnych parametrach, zapewniających wysoki poziom adrenaliny.

To pierwsze takie BMW w historii. Powstało z myślą o klientach z zasobnym portfelem i jednocześnie ceniących oryginalne kształty i sportowe osiągi. Z jednej strony, ma wszelkie aspiracje, by zaistnieć na torze, a z drugiej, sprostać oczekiwaniom osób pożądających luksus i komfort. Kosztuje krocie, wciska w fotel i przyciąga tysiące spojrzeń. Czy o to właśnie chodziło?

Rynek motoryzacyjny odżył. Na Starym Kontynencie widać wyraźne wzrosty sięgające od kilku do kilkunastu procent, w zależności od marki i względem zeszłego półrocza. To oznacza, że więcej też aut trafia do ogłoszeń z drugiej ręki. Dobrze, bo kupujemy sporo egzemplarzy z ostatniej dekady i takie właśnie chcemy tym razem pokazać. To wiodące postaci w klasie kompaktowej. Są z nami od trzech dekad, a ich przedostatnie generacje nie mają się czego wstydzić względem następców. Czy zatem warto głębiej sięgnąć do portfela

Tradycyjne segmenty tracą, a SUV-y zyskują. Oferta rośnie w zastraszającym tempie. Tylko w klasie B mamy ponad trzydziestu przedstawicieli. Pośród kompaktów liczba modeli jest niewiele mniejsza. Do tego te auta rosną z każdą generacją i oferują coraz szerszy wybór napędów, choć coraz rzadziej wysokoprężny. My dziś zajmiemy się benzynowymi sprawkami. Znacznie lepiej znoszą krótkie, miejskie przebiegi, a dopracowane konstrukcje są w stanie przejechać ponad 400 kilometrów.

Ceny na rynku wtórnym przestały szaleć. Już nie dostrzegamy spektakularnych wzrostów wielu popularnych modeli, ale nie możemy też przyznać, że jest drogo. Weszliśmy z kwotami transakcyjnymi na dość wysoki pułap i jeszcze długo poczekamy na przeceny. Nie zmienia to faktu, że przyzwyczajenia pozostają, a znaczna część poszukujących pojazdu, ma w kieszeni 20-30 tysięcy zł. Naszą granicę ustalamy na niskim poziomie tych widełek i zagłębiamy się w odmęty setek tysięcy ogłoszeń.

Czasy, gdy Dacia była budżetową marką, minęły bezpowrotnie. Przynajmniej cenowo, choć jakościowo Rumuni notują wyraźny postęp. Właśnie dlatego, stanowią już konkurencję chociażby dla Seata Ateki. Obie konstrukcje nie są najmłodsze, ale wciąż całkiem konkurencyjne dla innych rywali klasy kompaktowej. W obu SUV-ach znajdziemy doładowane jednostki benzynowe pozbawione elektrycznego wsparcia. To coraz rzadszy obrazek na europejskim rynku. Czy warto na nie postawić?

W takich zestawieniach zwykle straszymy, ale tym razem chcemy pokazać wam pięć pewniaków, które nie powinny przysporzyć wam kłopotów. Potem przejdziemy do ryzykownych silników Diesla. Staraliśmy się wybrać jednostki z popularnych i przystępnie wycenionych modeli.

Pierwsza generacja trafiła do około 1,5 miliona klientów na świecie. Po sześciu latach czas na zmianę warty. Właśnie do polskich salonów wjeżdża nowa odsłona Kony. Auta wyraźnie większego, nowocześniejszego i z gadżetami, które dotąd znaliśmy z segmentu C i D. Pierwsze egzemplarze lada dzień pojawią się u polskich dilerów. Zmierzyliśmy się z tym autem na statycznym pokazie.

Z każdym rokiem cena transakcyjna na rynku wtórnym rośnie. W 2023 zbliżyła się na grubość włosa do 30 tysięcy zł, ale nie możemy zapominać o tańszych samochodach, dokładnie o połowę. Takich jest wciąż sporo, ale nie każdy model zasługuje na uwagę. Niektóre mogą się okazać skarbonkami bez dna. Warto więc uważać, by nie nadziać się na minę.

Jest mały, drogi i niezbyt praktyczny. Nie ma właściwie konkurencji, więc sam wyznacza trendy i robi to bardzo dobrze. Nie imponuje zasięgiem i parametrami technicznymi, ale odznacza się zwinnością i akceptowalnym apetytem na prąd. Do tego zwraca na siebie uwagę wszędzie tam, gdzie tylko się pojawi. Niezależnie, czy w ruchu, czy na postoju. Sprawdzamy najmocniejszą odmianę w specyfikacji Red.

Ceny szaleją niemal w każdej gałęzi gospodarki. Na urlopy wybiera się coraz mniej Polaków, ale są dobra, na których nie oszczędzamy. To między innymi klasa premium, która z każdym kwartałem generuje coraz większe zyski. Na drugim biegunie znajdziemy tanie, leciwe auta. Zazwyczaj służą do codziennych dojazdów do pracy lub załatwiania podstawowych spraw wokół miejsca zamieszkania. Sprawdzamy, czy wciąż da się znaleźć wóz w zadowalającym stanie technicznym w cenie średniej klasy roweru.

W Audi nic większego nie kupimy z napędem elektrycznym. Póki co, bo konkurencja już ostrzy kły i możemy spodziewać się w najbliższych kilkunastu miesięcy gorących premier dla klientów z portfelem bez dna. Niemniej, obecny wybór i tak jest zadowalający. Zwłaszcza, jeśli zajrzymy do katalogu marki z czterema pierścieniami

Takich zestawień przygotowaliśmy już kilka, ale wiele miesięcy temu. W tym czasie doszło do wielu przetasowań na rynku wtórnym. Sporo samochodów za około 10-15 tysięcy złotych wyjechało za wschodnią granicę. Zauważalna ich część po latach po prostu dokonała żywota, a swoje trzy grosze dołożyła też inflacja. Zdrożały nie tylko nowe auta, ale spore zmiany odnotowujemy pośród używanych. Jak zatem obecnie przedstawia się sytuacja?

W klasie premium czas płynie nieco wolniej. Wystarczy tylko wspomnieć, że Macan pojawił się w 2013 i do dziś przesadnie się nie zmienił. Przeszedł w tym czasie dwa liftingi, ale uchodzi za auto z czasów analogowych. To samo możemy powiedzieć o Stelvio. Alfa zadebiutowała 3 lata później i nie chce się zestarzeć. Tym bardziej, jeśli postawimy obok siebie najbardziej pikantne wersje. Tutaj adrenalina gra pierwsze skrzypce.

Sezon rowerowy nabiera rumieńców, a wraz z nim elektryczne wsparcie jednośladów. Dotychczas, przedstawialiśmy to zjawisko w kategorii motoryzacyjnej. Nie możemy jednak zapominać, że potężny rynek rozwija się pod naszym nosem. Globalny, z wielkim potencjałem i jednocześnie niezwykle przyjazny planecie. Pośród natury, zapierających dech w piersi widoków i siły mięśni

Zmiany w prawie socjalnym wiele osób zapewne ucieszą. Przy wysokiej inflacji nasze oszczędności zjadane są w szybkim tempie, dlatego coraz chętniej inwestujemy pieniądze. Jedni w nieruchomości, inni w samochody. Nas od zawsze interesuje ta druga kwestia, zatem postanowiliśmy sprawdzić, na co pozwoli rata miesięczna w wysokości około 800 złotych brutto.