Za kierownicą - Nissan Murano 3.5 V6

Choć zwraca uwagę awangardowym nadwoziem, nie to jest jego największym atutem. To po prostu kraina łagodności.

Gdyby Amerykanie produkowali auta podobne do Murano, kryzys nie zbierałby takiego żniwa za oceanem. Już siedem lat temu Japończycy pokazali, jak powinno wyglądać nowoczesne auto rekreacyjne dla bardziej wymagających. Crossover Nissana debiutował wtedy w Nowym Jorku, bo był pomyślany dla USA. Większość japońskiej produkcji kierowano do Stanów i Kanady.

Po dwóch latach Nissan postanowił pójść za ciosem. Odnoszące sukcesy Murano nieco ulepszył (wprowadzono 1500 zmian) i wyekspediował do Europy.

Czemu zawdzięcza powodzenie? Sylwetce? Hm, ten jego quasi-kosmiczny wygląd, porównywany z obecną Hondą Civic (Nissan był pierwszy) nie wszystkim się podoba. Niektórzy kręcą nosem, że auto jest przestylizowane. Jestem innego zdania. Możliwość wyróżnienia się na drodze to rzecz cenna w erze samochodowej unifikacji, kiedy to różne koncerny kopiują się nawzajem oraz wymieniają silnikami, platformami i czym tylko się da. Murano nie ginie w tłumie. Czy jedziesz, czy parkujesz oczy wszystkich skierowane są na ciebie.

W przeciwieństwie do większości dużych aut to mniej onieśmiela ciekawskich. A to przygodny kierowca zapyta o moc silnika, a to przechodzień zainteresuje się ceną.

Na koniec trafia się sąsiad, który akurat wyszedł z psem. Stoi w bezpiecznej odległości, a gdy się oddalimy, z zapartym tchem ogląda Murano ze wszystkich stron. Rekreacyjny Nissan budzi ciekawość podsycaną przez oryginalny wygląd i to, że jest rzadkim zjawiskiem na naszych drogach.

Jeśli więc nie wyglądem, to czym Murano może przekonać sceptyków? Przede wszystkim komfortem jazdy. Kiedy wsuniemy się już do wnętrza na wysoko umieszczony fotel, zobaczymy ładnie zaprojektowaną deskę rozdzielczą i gustowne detale. Co prawda "guzikologia" w środkowej części tablicy przyrządów może budzić początkowo respekt, ale po krótkim treningu można bezbłędnie uruchamiać żądane funkcje.

Wciskam guzik Start, elektrycznie regulowany fotel podjeżdża do przodu, a kierownica wsuwa się w dłonie. Przednie siedzenia nie są szczególnie obszerne, a na dodatek nie wyprofilowano ich w odpowiedni sposób. Rzut oka do tyłu pozwala stwierdzić, że przestrzeń za pierwszym rzędem foteli nie jest imponująca (typowa dla kompaktowych SUV-ów), a bagażnik ma skromne rozmiary.

Ruszam. Pierwsze wrażenia są zaskakujące. Nie słychać pracy podwozia, silnik jest niemal bezszelestny. Gdy mocniej otwieramy przepustnicę, widlasta "szóstka" pięknie mruczy i bez trudu rozpędza auto. Biorąc pod uwagę jego masę (1,8 tony), dynamika jest godna podziwu.

Gorzej ze spalaniem. W codziennej eksploatacji trudno uzyskać wynik lepszy niż 14-15l/100 km. Zgrany tandem z silnikiem tworzy bezstopniowa przekładnia X-Tronic. Nie wyje jak większość skrzyń CVT. Może dlatego, że zamiast tradycyjnego paska moment obrotowy przenosi tu łańcuch.

To jednak szczegóły. Dla użytkownika liczy się komfort, a ten jest świetny. Murano nie jedzie a płynie. Mniejsze wyboje - jak tory tramwajowe czy studzienki kanalizacyjne - wręcz dla niego nie istnieją. Tylko największe dziury potrafią zakołysać nadwoziem. I tyle. Zachodziłem w głowę, jak konstruktorom udało się tak zestroić zawieszenie.

Aż w końcu przyjrzałem się kołom. Są ponadprzeciętnie duże. Wziąłem metrówkę i zmierzyłem. Średnica obręczy - prawie 46 cm, średnica opony - 76 cm. To gumowe walce, które oddzielają podwozie od podłoża 15-centymetrową warstwą powietrza. Aż dziw, że mimo to rekreacyjnego Nissana daje się prowadzić tak precyzyjne. Efekt znoszenia w łukach jest minimalizowany przez sporą szerokość baloniastych opon. Denerwuje za to układ kierowniczy. Co prawda działa progresywnie i przy większych prędkościach wyraźnie "sztywnieje", ale podczas ostrej jazdy daje się we znaki jego ospałość.

Murano to samochód, w którym jest cicho, przyjemnie i niemal wszystko działa, jak trzeba. Frajdę z jazdy potęguje silnik - bądź co bądź taki sam jak w sportowym coupé 350 Z. Podwozie pozwala wykorzystać jego sporą moc i elastyczność. W znakomicie wyciszonym i wyposażonym wnętrzu można się zrelaksować, spokojnie posłuchać muzyki z wysokiej jakości sprzętu audio i nie przejmować się zmianą biegów. Przepustka do tej oazy szczęścia kosztuje jednak krocie. Szkoda.

Gaz

Bardzo dobre osiągi, poprawne prowadzenie, przyjemna praca skrzyni biegów, świetne wyciszenie silnika i podwozia, nienaganne wykończenie, bardzo wysoki komfort jazdy, bogate wyposażenie

Hamulec

Wysokie zużycie paliwa, trochę za mała czułość układu kierowniczego, przeciętne fotele przednie, mały bagażnik, wysoka cena

Summa Summarum

Murano może być wzorcem auta rekreacyjnego. Wygląda niebanalnie, jest dynamiczny, dobrze się prowadzi, ma napęd 4x4, a przede wszystkim zapewnia wysoki poziom komfortu, z którym wielu jego rywali jest trochę na bakier. Szkoda, że za te wszystkie dobrodziejstwa trzeba zapłacić tak dużo. Równowartość ceny Murano pozwala wybierać wśród ekskluzywnych sedanów, dużych terenówek, a nawet sportowych bolidów. Wiele osób z cieńszym portfelem skazanych na tańsze modele nie dowie się nawet, co powinien oferować prawdziwy, dobrze zaprojektowany i wykonany SUV.

Nissan Murano 3.5 V6 X-Tronic- kompendium

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.