VW Touareg - dwie twarze

2300 nowych części w Touaregu to jeszcze trochę za mało, by upodobnić go do Race-Touarega. Facelifting wyszedł jednak SUV-owi VW na dobre

To już prawie trzydzieści lat. Volkswagen startuje w Dakarze od pierwszej edycji rajdu, czyli od 26 grudnia 1979 roku. Wtedy z placu Trocadero w Paryżu w trasę liczącą 10 000 km wyruszyło 170 zawodników (wśród nich siedem kobiet), z których na mecie zameldowało się jedynie 74. To bezlitosne wykruszanie się śmiałków stało się wizytówką Dakaru.

Dwa lata temu w teamie VW pojawiły się Race-Touaregi, samochody zbudowane na bazie seryjnych Touaregów. Okazały się niemal bezawaryjne. Kierowcy dwóch "błękitnych aniołów" - wozów serwisowych MAN załadowanych 25 tonami części zapasowych i dwoma tysiącami zupek w proszku - nie mieli dużo zajęć. Jeżeli jednak komuś wydaje się, że Race-Touareg to podobny do cywilnego auta wehikuł, jest w wielkim błędzie. Podobna jest jedynie nazwa.

Tunezja. Kask, intercom, pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa. Pakuję się do ciasnego wnętrza Touarega z numerem 309. Tak, tak, to ten sam, który jechał w ubiegłorocznym Dakarze! Niestety, mogę zająć tylko fotel pilota, ale tego akurat nie żałuję - za kierownicą siedzi sam Mark Miller, utytułowany zawodnik NASCAR, wieloletni kierowca rajdów przeprawowych, piąty w klasyfikacji generalnej tegorocznego Rajdu Dakar. W świetnym humorze, z gumą do żucia i szerokim uśmiechem - typowy Amerykanin.

Pięciocylindrowy diesel odpalony przełącznikiem na metalowej desce rozdzielczej prycha czarnym dymem. Zanim się obejrzałem, jechaliśmy 170 km/h. Jechaliśmy? Raczej lecieliśmy niczym poduszkowiec. Czułem, jak samochód unosi się na piasku, a Mark cały czas lekko kontruje to w prawo, to w lewo. Jedna hopa, druga. Przy trzeciej Mark krzyczy, że oderwaliśmy się od ziemi na jakieś pół metra. Chwilę później Race-Touareg zwalnia. To już koniec? - Nie, teraz będzie najprzyjemniejsze - uspokaja Miller. Na pełnym gazie wchodzimy w zakręt, przed nami ogromne wydmy. W normalnym Touaregu już dawno byśmy wylądowali na dachu, ale tutaj zawieszenie o skoku 25 cm świetnie sobie radzi. Co ciekawe, zbudowane na ramie auto nawet nie stęknie od przeciążeń. Głębokie koleiny? Żaden problem. Wysokie podjazdy, strome spadki? Proszę bardzo! Gdyby nie czteropunktowe pasy, już dawno potłukłbym głowę o klatkę bezpieczeństwa. - Prawie jak na rajdzie. Jest tylko trochę chłodniej - zauważa Miller. Przejażdżkę kończymy efektownym nawrotem w pełnym poślizgu. Spod kół strzela fontanna morskiej wody. Wysiadam mokry, bynajmniej nie od niej.

Ledwie ochłonąłem, a już zasiadam za kierownicą seryjnego Touarega, który przeszedł właśnie facelifting. Wnętrze w niczym nie przypomina spartańskiej wersji Race. W porównaniu z pierwszą generacją zmieniły się nieco fotele (bardzo wygodne), deska rozdzielcza, konsola główna i kierownica. Przeprojektowano przedni zderzak, grill, reflektory i spojler nad tylną szybą.

Oprócz ABSplus, ponoć skracającego drogę hamowania o 20 proc (!), adaptacyjnego tempomatu i radaru monitorującego drogę przed i za autem (podobny system do znanego z Volvo), do nowości należy też nowy benzynowy silnik V8 4.2 (z bezpośrednim wtryskiem paliwa, znany z Audi Q7), który zastąpił wersję słabszą o 40 KM.

Choć tego nie widać, w zmienionym Touaregu jest 2300 nowych części, nowe jest też nagłośnienie Dynaudio o mocy 600 W. Pozostały skrzynie biegów (6-biegowe automaty lub manualne), to samo jest zawieszenie, które radzi sobie i na asfaltowych drogach, i w umiarkowanie trudnym terenie. Kierowcy wybierający najmocniejsze wersje V10 TDI i W12 otrzymują w standardzie zawieszenie pneumatyczne. Można zażyczyć sobie pakiet R-Line, czyli indywidualnie dobierane, najwymyślniejsze detale, z wyszytym logo na fotelach włącznie.

Pierwszy VW Touareg znalazł 300 tys. nabywców. Mimo olbrzymiego sukcesu w Europie i za oceanem w Polsce jeździ ich niewiele. Pewnie dlatego, że sprzedawać Touarega mogło jedynie pięciu wybranych dilerów. Teraz ma się to zmienić: auto pojawi się we wszystkich salonach Volkswagena. Biorąc pod uwagę rozsądną w porównaniu z konkurencją cenę samochodu (od 212 290 zł), można oczekiwać, że na naszych ulicach niebawem pojawi się znacznie więcej Touaregów.

GAZ

Nienagannie wykończone wnętrze, skuteczność w terenie, wysoki komfort prowadzenia, wysoka jakość systemu audio

HAMULEC

Kosztowne wyposażenie dodatkowe, możesz kupić podobny samochód ze znaczkiem Porsche

SUMMA SUMMARUM

Porsche właśnie pokazało odnowione Cayenne, na jesieni w ofercie pojawi się też o klasę mniejszy SUV Volkswagena - Tiguan. Choć Touareg nie zdążył się jeszcze na dobre zestarzeć, lifting pomoże mu utrzymać pozycję na rynku SUV-ów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.