Citroën C4 Picasso 1.6 HDi

Nie przepadam za minivanami: wyglądają niezgrabnie i często wbrew obietnicom okazują się niepraktyczne. Dlatego od niedawna jeżdżę kombi. Ale gdyby C4 Picasso pojawił się kilka miesięcy wcześniej, to kto wie? Może dałbym się namówić

Jajeczna" sylwetka Xsary Picasso nie wszystkim wydaje się strawna. Tymczasem następca Xsary - C4 Picasso - wygląda na przemyślany i funkcjonalny projekt. Do tego jest ładny. Ma właściwe proporcje, duże powierzchnie szyb, krótkie zwisy. Bliżej mu linią do sportowego S-Maksa niż pudełkowatego Tourana, choć oba modele reprezentują dwie różne klasy.

Ford zbudowany jest na platformie nowego Mondeo, a VW wykorzystuje podwozie Golfa. C4 Picasso z przedłużoną o 11,8 cm płytą podłogową kompaktowego C4 mieści się dokładnie między nimi. Nie dziwi więc, że przy nadwoziu długości prawie 4,6 m Francuzi postanowili wcisnąć do środka siedem foteli. I całe mnóstwo gadżetów.

Niebo nad głową

Projekt C4 Picasso to najwyraźniej motoryzacyjne "the best of" Citroëna. Mamy tu w opcji zestaw gadżetów spotykanych w innych modelach - układ ostrzegający o niezamierzonym przekroczeniu linii wzdłuż jezdni, zautomatyzowaną przekładnię mechaniczną sterowaną manetkami czy samopoziomujące pneumatyczne zawieszenie tylnej osi. Wyposażenie seryjne również imponuje.

Oprócz wspomnianych siedmiu foteli Citroën dorzuca ESP, siedem poduszek powietrznych, tempomat, kierownicę ze stałym elementem centralnym i coś, czego u konkurencji nie dostaniecie za żadne pieniądze - przednią szybę zachodzącą na dach. Podobne rozwiązanie można było dokupić dotychczas tylko do Opla Astry GTC.

Dzięki sporym wymiarom zewnętrznym i dużemu przeszkleniu (6,4 m2 z opcjonalnym szklanym dachem) wnętrze wydaje się bardzo przestronne. I faktycznie takie jest.

Do testu celowo wybieram wersję 1.6 HDi z dość podstawowym wyposażeniem i manualną przekładnią, bo pewnie takie auto najchętniej będą kupować Polacy. Ciemne materiały wykończeniowe sprawiają solidne wrażenie, do montażu też nie mam zastrzeżeń. Obity pluszem fotel jest sprężysty i ma bardzo szeroką regulację. Ustawienie lusterek i kierownicy (dwie płaszczyzny) nie sprawia kłopotu. Tylko jej wieniec mógłby być umieszczony bardziej pionowo. Szybki rzut oka do tyłu. Trzy jednakowej wielkości fotele wyglądają na wygodne. W dodatku można je przesuwać o 13 cm, by zrobić trochę miejsca w trzecim rzędzie. Jak się tam siedzi? Za jakiś czas się przekonam.

Coś z Mustanga

Turbodiesel o mocy 110 KM znany jest już z innych modeli PSA oraz Forda, więc wiem, że z ważącym półtorej tony minivanem poradzi sobie świetnie. I nie dajcie się zwieść jego niewielkiej pojemności!

Moment obrotowy na poziomie 240 Nm (260 z overboostem) ułatwia sprawne przemieszczanie. Wystarczy wrzucić pierwszy bieg i dodać gazu, by elektryczny hamulec ręczny sam zwolnił swój zacisk. Ruszamy! A w środku... cisza, jakbyśmy stali w miejscu.

Przednia szyba jest dźwiękochłonna, boczne - laminowane - też izolują od hałasu z zewnątrz.

Podczas jazdy często łapię się na tym, że muszę zerkać na obrotomierz, by właściwie wykorzystać własności silnika. Do tego zestaw wskaźników wymaga nieco przyzwyczajenia. Wyeliminowano co prawda trzy oddzielne wyświetlacze rozpraszające kierowcę w C4, ale czy teraz jest lepiej? Zgrupowano je pod wspólnym daszkiem na środku deski - mają tu wielkość małego telewizora. Po lewej prędkościomierz z dużymi cyframi, na środku ekran radioodtwarzacza i opcjonalnej nawigacji, a po prawej - obrotomierz wyświetlany w formie tradycyjnego zegara. Uzupełniają go cyfry pokazujące wartość obrotów.

Uff, sporo tego! Na szczęście już po chwili wiadomo, co jest istotne. Przy okazji odkrywam ciekawostkę - mogę zmieniać kolor podświetlenia zegarów z białego przez żółty, niebieski po fioletowy. Prawie jak w nowym Fordzie Mustangu.

Trzecia klasa

Na krętych bocznych drogach na północ od Tuluzy C4 Picasso nie miał się czego wstydzić. Układ kierowniczy jest dostatecznie precyzyjny, a zawieszenie komfortowe, choć nie zniechęcające do dynamicznej jazdy. Mimo zastosowania belki skrętnej z tyłu samochód prowadzi się bardzo poprawnie i nawet na mokrych nawierzchniach ESP nie ma zbyt wielu powodów do interwencji.

Kończymy jazdę. W drodze na lotnisko przesiadam się do trzeciego rzędu. W bagażniku zostało jeszcze miejsce na dwie niewielkie torby, najważniejsze jednak, że mam przestrzeń dla stóp i głowy. Kolana blokuję o oparcia foteli drugiego rzędu. Trudno mówić o wysokim komforcie, ale po półgodzinnej jeździe nie cierpnę i nie łapią mnie skurcze.

"Do diabła - myślę - całkiem niezły ten samochód!". Mocny w każdej kategorii i wyposażony w kilka gadżetów niedostępnych u konkurencji. Może nieźle zamieszać na rynku, kiedy jeszcze w tym roku wejdzie do sprzedaży.

Francuzom udała się niezła sztuka - świetnie połączyli przestronne i łatwe w aranżacji wnętrze z wieloma nowinkami i niespotykanymi u konkurencji rozwiązaniami.

Hiszpańska fabryka w Vigo równolegle produkuje Xsarę Picasso, ale jeśli tylko popyt na jej następcę wzrośnie, moce produkcyjne bez żalu można przestawić na C4 Picasso.

Citroën C4 Picasso 1.6 HDi

Gaz

ładna, ciekawa stylizacja, obszerne wnętrze, niezłe własności jezdne, materiały i montaż dobrej jakości, łatwe składanie foteli, bogate wyposażenie, nietuzinkowe gadżety

Hamulec

Odchylona od pionu kierownica, brak klimatyzacji w wyposażeniu seryjnym, samouzbrajające się ESP (powyżej 50 km/h), gąszcz przycisków na kierownicy wymaga przyzwyczajenia, duże "skażenie elektroniką"

Podsumowanie

W zunifikowanym świecie minivanów Citroën wyróżnia się niczym dzieła Picassa na tle sztuki ubiegłego stulecia. No, może z zewnątrz nie szokuje tak bardzo, ale w środku sporo w nim przemyślanej ekstrawagancji i awangardowych rozwiązań. Świetny powrót marki do dawnych wartości.

Oceń ten samochód
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.