Ford Focus 1.6 TI-VCT nie daje się polskim drogom

Nasz Focus zbliża się do półmetka testu długodystansowego (50 tys. km). Przejechał już trasę o długości połowy równika .

Trzy miesiące minęły jak z bicza strzelił i możemy o eksploatacji naszego Forda powiedzieć coś konkretnego. Od kwietnia, kiedy dostaliśmy do testu nowiutkie auto, przejechaliśmy ponad 20 tys. km. Przy dynamicznej jeździe w Warszawie (jedna trzecia dystansu) silnik o mocy 115 KM zużywa średnio 10,6 litra na 100 km. Samochód jest wystarczająco sprawny, pod warunkiem że korzystamy z wysokich obrotów. Bo choć pod maską pracuje mocniejsza wersja silnika 1.6 (115 KM) wyposażona w system zmiennych faz rozrządu, nasz Ford do demonów prędkości nie należy. Nowy Focus mocno utył, jest o 100 kg cięższy od poprzednika. Na dodatek nasz testowy egzemplarz ma bogate wyposażenie: sześć poduszek powietrznych, automatyczną klimatyzację, reflektory skrętne, ESP, aluminiowe 16-calowe koła z oponami o 205/55. Pojechaliśmy na wagę. Okazało się, że bez kierowcy i pasażerów samochód z pustym bakiem waży 1260 kg, z czego 59 proc. przypada na przednią oś. Trudno się zatem dziwić, że silnik o momencie 155 Nm dostępnym przy 4150 obr./min musi się ostro nakręcić. A daje się męczyć aż do 6800 obr./min.

Nad morze...

A jak Focus radzi sobie na trasie? Zabraliśmy go na solidną wycieczkę: z Warszawy nad morze, do Ustki, potem do Krakowa i w góry. Trasę dobraliśmy tak, by sprawdzić auto na różnych drogach, uwzględniając w planie obie polskie autostrady.

Ruszamy w cztery osoby samochodem zapakowanym po sufit. Bagażnik Focusa o pojemności 385 l pomieścił pakunki na ponadtygodniowe wakacje.

Do Włocławka jedziemy południowym brzegiem Wisły, bocznymi drogami. Po raz kolejny sprawdza się rewelacyjne zawieszenie Focusa, nawet z pełnym obciążeniem. Tył nie dobija na wertepach, samochód prowadzi się bardzo pewnie. By jednak na krętej drodze pojechać z pazurem, trzeba zmusić wskazówkę obrotomierza do przekraczania 4,5 tys. obrotów. Wtedy niestety spalanie wzrasta nawet do 9 litrów na setkę. Na szczęście silnik bardzo chętnie wkręca się na obroty i nie męczy hałasem. I nawet można w jego dźwięku doszukać się sportowych akcentów.

Z ciekawości przejechaliśmy kilkudziesięciokilometrowy odcinek jak w rajdzie oszczędnościowym. Udało nam się zejść do 5,2 l/100 km, jednak wtedy rzadko przekraczaliśmy 80 km/h. Kolejny odcinek pojechaliśmy płynnie, ale nie dając już innym kierowcom pretekstu do nazywania nas zawalidrogą. Wtedy Focus spalił 7,8 l na setkę. Z kolei sprawna jazda oznacza wzrost zużycia do 8,3 l. Trochę dużo jak na kompakt. Wina znów leży po stronie dużej masy, ale nie tylko. Na trasie duże znaczenie ma zestopniowanie skrzyni biegów. By silnik sprawniej radził sobie z ciężkim autem, inżynierowie zdecydowali się na dość krótkie biegi. Oznacza to, że na piątce przy 100 km/h obrotomierz wskazuje aż 3000 obrotów. Trudno się dziwić, że samochód nie jest mistrzem oszczędności. Sprawdziliśmy też, że bagażnik dachowy (tzw. trumna) może zwiększyć zużycie paliwa nawet do litra na setkę.

Z Włocławka pędzimy do Chełmna. Uspokaja sympatyczna atmosfera ulokowanego w 1233 r., położonego na wzgórzu zabytkowego grodu. Odnowiony urząd miasta o szachulcowej konstrukcji, zamieniona na park fosa przy zachowanych murach i nieco zaniedbany, przypominający czasy PRL, rynek ozdobiony późnorenesansowym ratuszem tworzą bardzo przyjemny klimat. Jest też gratka dla zainteresowanych historią sztuki: w Chełmnie zachowało się, niestety w nie najlepszym stanie, aż sześć gotyckich świątyń.

Z Chełmna przez Bory Tucholskie dotarliśmy do Ustki. Nadmorski kurort w ostatnich latach przeżywa rozkwit. Tu też dotarły zwyczaje znane z Międzyzdrojów czy Łeby - bez czarnego Merca czy Beemy z ciemnymi szybami ani rusz. Pociesza to, że szpanerskie samochody są coraz ładniejsze; bardziej od głośnego wydechu liczy się zadbany lakier czy oryginalny stan auta. Nasz dynamicznie stylizowany (filozofia kinetic design) Focus wrażenia na bulwarze nie zrobił, ale i wstydu nie przyniósł.

...do Krakowa...

Wędzona ryba i chłodne piwo w Ustce odbudowały nadszarpnięte przez cały rok synapsy. Po kilku dniach odpoczynku ruszamy do Krakowa. Trasa nr 11 przez Piłę do Poznania nie była przyjemnym odcinkiem. Duży ruch, wąsko, wyprzedzanie trudne jak rzadko kiedy. By sprawnie się przemieszczać, Focusa trzeba rozkręcać do maksymalnych obrotów. Jeśli nie zredukujemy biegów, wyprzedzanie niebezpiecznie się wydłuża.

Na pokonanie 300 km potrzebowaliśmy prawie 6 godz., ale potem, choć pojechaliśmy dużo szybciej, jazda się uspokoiła. Wpadliśmy na A2 do Strykowa, potem przez Łódź na "gierkówkę". Na autostradzie niestety też trudno liczyć na zaoszczędzenie paliwa. Choć jazda jest płynna, brakuje szóstego biegu. Z doświadczenia, jakie mamy z niemieckich autostrad, wiemy, że Focus rozpędza się do ponad dwóch setek. W Łodzi zmuszeni jesteśmy odwiedzić stację benzynową. Focus ma zbiornik o pojemności 55 litrów i zanim zapali się lampka rezerwy, na trasie przejeżdża ponad 550 km.

Po noclegu w Krakowie ruszyliśmy w góry. Wymagające, kręte odcinki pozwoliły kolejny raz zachwycić się zawieszeniem Focusa, które znakomicie tłumi wszelkie pofałdowania jezdni idaje bardzo dużą pewność prowadzenia. Wielowahaczowa konstrukcja z tyłu tak precyzyjnie prowadzi koła, że Ford wręcz prowokuje do szybszej jazdy. Zdarzało się, że na zakrętach pokrytych bardziej śliskim asfaltem na desce rozdzielczej zapalała się pomarańczowa kontrolka sygnalizująca ingerencję ESP. System wchodzi do akcji dość szybko i bardzo płynnie.

Kręte drogi i mrok ujawniły kolejną zaletę naszego Focusa - skrętne reflektory. Wyglądające jak oczy kameleona soczewkowe światła podążały za wijącą się nitką asfaltu. Na trasie do Krynicy udowodniły, że nie są tylko gadżetem, na który naciąga się bardziej rozrzutnych klientów.

Pojechaliśmy też do Krępnej - miejscowości na końcu świata, czyli w Magurskim Parku Narodowym. Tamtejszy krajobraz przypomina Finlandię - brak ludzi i wijąca się wśród dziewiczych wzgórz Wisłoka tworzą coraz rzadziej spotykany nawet w Polsce klimat.

Tanio, taniej, Focus

W ciągu tygodnia pokonaliśmy bez zmęczenia ponad 2500 km. Kompaktowy Ford zapewnia poprawną pozycję za kierownicą, ma komfortowe fotele z wysokimi oparciami, skuteczną automatyczną klimatyzację chłodzącą starannie wykonane z materiałów przyjaznych alergikom wnętrze oraz świetnie działającą skrzynię biegów.

Ale w naszym teście jeszcze ważniejsze są wrażenia z wizyty w serwisie, gdzie pojechaliśmy na pierwszy przegląd (po 20 tys. km). Przez cały dystans ani razu nie dolewaliśmy oleju silnikowego. Warszawska placówka Auto Plaza też nie miała dużo pracy. Lekkiego skorygowania wymagał wieszak tylnego odcinka układu wydechowego, który hałasował na nierównościach podczas szybkiego pokonywania zakrętów. Minimalnej korekcie poddano też geometrię zawieszenia. Pierwszy przegląd po 20 tys. km obejmuje jedynie wymianę oleju wraz w filtrem i sprawdzenie całego samochodu. Kontrolowany jest też filtr powietrza, ale w naszym samochodzie nie wymagał wymiany. Za przegląd zapłaciliśmy 300 zł, a za korektę ustawień zawieszenia 200 zł; mocowanie wydechu zostało poprawione w ramach gwarancji. Nasz Focus niemal cały dystans pokonał w Polsce. Choć nasze drogi nie cackają się z zawieszeniem, jak dotąd samochód sprawuje się bez zarzutów. Oby tak dalej. Już niedługo podzielimy się kolejnymi wrażeniami z eksploatacji naszego Focusa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.