Uwaga! Będą robić zdjęcia od tyłu

Część z trzystu nowych fotoradarów Inspekcji Transportu Drogowego będzie ustawionych tak, by robić zdjęcia samochodów od tyłu. Po co? ITD twierdzi, że dla bezpieczeństwa. Kierowcy są innego zdania

W sfotografowanym aucie od tyłu nie da się zidentyfikować kierowcy. Sprawę kończy w takim przypadku wystawienie właścicielowi auta kary administracyjnej za tzw. "niewskazanie" - maks. 500 zł, bez punktów karnych. To czyste wyciąganie pieniędzy, a nie profilaktyka - twierdzą kierowcy.

Zdjęcia od tyłu robione są i teraz, ale sporadycznie. Po raz pierwszy fotoradary będą ustawianie w taki sposób na szeroką skalę. ITD twierdzi, że odwróci kilkadziesiąt urządzeń, by możliwe było sfotografowanie np. motocyklisty. Do tej pory nie byli oni karani za zdjęcia z fotoradaru. ITD podkreśla, że fotografowanie tyłu pojazdu jest rzeczą normalną na Zachodzie i wpływa na znaczną poprawę bezpieczeństwa na drogach. Na przykład we Francji przez osiem lat funkcjonowania takiego rozwiązania liczba śmiertelnych ofiar wypadków spadła o połowę. A dlaczego tak się dzieje?

Rząd wyciągnie miliard zł od kierowców

Kierowcy widzący znak informujący o kontroli prędkości zwalniają. Gdy miną fotoradar od razu zwiększają prędkość, dlatego skuteczność takiego rozwiązania nie jest w pełni zadowalająca. Po odwróceniu kilkudziesięciu fotoradarów wydłuży się dystans kontroli. Kierowcy nie będą bowiem widzieli, w którą stronę skierowany jest fotoradar. Dlatego, by uniknąć mandatu, zrezygnują z nagłego przyspieszania za fotoradarem.

>>>Dowiedz się, gdzie staną nowe fotoradary<<<

Fotoradary to całkiem spore źródło dochodu dla wielu gmin i... budżetu państwa. W tegorocznym planie finansowym wpływy z tyt. mandatów zostały zwielokrotnione. Trudno zatem odnieść wrażenie, że działanie ITD jest tylko i wyłącznie podyktowane chęcią zwiększenia bezpieczeństwa.

Znany przypadek gminy Tarczyn świadczy, że na bezpieczeństwie można dobrze zarobić. Tam reperuje się budżet przy pomocy krajowej siódemki. Jak? Ruchliwa droga przebiegająca przez gminę może być żyłą złota. Dziennie przejeżdża tamtędy 40 tys. samochodów. Władze Tarczyna przeznaczyły milion złotych na system czyhający na kierowców, którzy nie zatrzymują się na czerwonym świetle. Cztery słupy ustawione wokół skrzyżowania siódemki z drogą nr 876 robią zdjęcia i filmują popełniających wykroczenia kierowców. Oczywiście cel jest szczytny. System zamontowano na feralnym skrzyżowaniu, by poprawić bezpieczeństwo. Tylko czy władze zdecydowałyby się na taki wydatek, gdyby nie oczekiwały szybkiego zwrotu inwestycji?

Zamiast represji można stosować prewencję. Tym bardziej, że podróżowanie polskimi drogami nie jest łatwe. Przecież nie wszyscy kierowcy, którzy popełniają wykroczenia, są piratami drogowymi i samobójcami. Zamiast czyhać na tych, którym powinie się noga, może lepiej eliminować miejsca, w których kierowcy mogą popełniać błędy?

A co Wy sądzicie o fotoradarach? Zapraszamy do dyskusji.

Piotr Kozłowski

ZOBACZ TAKŻE:

Cała prawda o fotoradarach

Polskie drogi coraz bezpieczniejsze

Samochody: ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.