Royal Enfield Bullet Classic & Electra Classic - test

Wbrew pozorom to jeden z trudniejszych testów redakcyjnych. Royala Enfielda nie da się bowiem zestawić z żadnym innym współcześnie produkowanym motocyklem na świecie

Nikt już z pewnością nie pamięta, kim był ów Matysek, jednak przesłanie przysłowia jest jasne dla wszystkich - coś mu się w końcu nie udało i musiał ulec przeciwnościom, chociaż bardzo się starał, aby tak nie było. I podobnie historia ma się z indyjskimi motocyklami Royal Enfield. Producent wił się, ile mógł, aby pozostawić w niej klasyczne, gaźnikowe zasilanie jednostki napędowej, jednak urzędnicy pozostali niewzruszeni i w końcu wymusili zmiany. Jeżeli Royal Enfield ma utrzymać się na europejskich rynkach, musi spełniać europejskie normy czystości spalin EUR0 3, a tego niestety silnikom o takiej konstrukcji i parametrach nie da się osiągnąć, stosując nawet najbardziej wyrafinowane gaźniki. Hindusi musieli przesiąść się na wtrysk paliwa. I tak właśnie runął ostatni bastion gaźnikowców, chociaż trzeba przyznać, że bronił się dzielnie i uporczywie.

Przeczytaj cały artykuł - tutaj

ZOBACZ TAKŻE:

Yamaha XT 660Z Ténéré - test - ZOBACZ TUTAJ

Moto Guzzi w stylu retro - ZOBACZ TUTAJ

Motocykle - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.