Takie oto wnioski płyną z najnowszego badania przeprowadzonego w Wielkiej Brytanii na zlecenie firmy TomTom. Specjaliści przeanalizowali próbki śliny uczestników eksperymentu poruszających się w gęstym ruchu ulicznym. Stopień zdenerwowania określany był na podstawie obecności kortyzolu, czyli tzw. hormonu stresu. Wynik? W korku u kobiet jego poziom wzrastał średnio o 8,7 procent, u mężczyzn - prawie o 60!
Jak psychologowie tłumaczą tak dużą rozbieżność? Ich zdaniem, w sytuacjach trudnych mężczyźni działają z reguły zgodnie z zasadą "walcz albo uciekaj". Mogą więc stanąć z problemem twarzą w twarz albo się oddalić. Niestety, stojąc w korku nie mogą salwować się "ucieczką". Mogą tylko siedzieć i coraz bardziej się denerwować. Wygląda na to, że kobiety radzą sobie z podobnymi sytuacjami znacznie lepiej, dodatkowo wykorzystując różne metody służące obniżeniu napięcia. Takie jak nucenie melodii płynącej z radia, na przykład.
Badanie ujawniło jeszcze jedną ciekawą zależność. Okazuje się, że większość jego uczestników nie zdawała sobie sprawy ze swojego stanu. 67 proc. kobiet i ponad połowa mężczyzn powiedziała, że mimo tkwienia w korku przez ponad 20 minut nie odczuwa wzrostu napięcia. Analiza poziomu stresu przeczyła jednak tym deklaracjom.
A zatem - nucimy w korku, Panowie! Nawet kiedy wydaje się nam, że jesteśmy zupełnie wyluzowani.
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE: