Bryka pod choinkę

Wyobraźmy sobie wspaniałą sytuację: mamy dwadzieścia kilka lat i byliśmy w tym roku bardzo grzeczni, więc mikołaj z uwagą przeczytał nasz list i spełni nasze życzenie - pod choinką zaparkuje dla nas wymarzone auto

Oczywiście to mało prawdopodobne, dlatego wybierzmy wariant mniej idealistyczny - mamy dwadzieścia kilka lat i byliśmy w miarę grzeczni przez ostatnie 12 miesięcy, więc rodzice postanowili kupić nam nowy samochód. Jaki? No właśnie, to dobre pytanie.

Jaki powinien być idealny model dla młodego człowieka? Cóż, musi spełniać wymagania zarówno rodziców, jak i obdarowanego lub obdarowanej. Nie może być więc zbyt drogi w zakupie, utrzymaniu i naprawie (rodzicielska miłość ma swoje granice), ale musi być za to fajny, charakterny i cool. Musi bić od niego młodzieńczością i witalnością (ważne dla dzieci), ale w głębi duszy musi być racjonalny, bezpieczny, godny zaufania i dobrze wychowany (kluczowe dla rodziców). Nie może być zbyt wywrotowy i rewolucyjny, bo rodzicie się na niego nie zdecydują, ale też nie może być nudny i racjonalny, bo żadne dziecko nie chciałoby jeździć czymś takim. Trudny wybór, oj tak!

Co więc można kupić swoim dzieciom? Choć zabrzmi to jak prowokacja, dobrym rozwiązaniem są trojaczki z Kolina. O jakie auta chodzi? O Toyotę Aygo, Peugeota 107 i Citroëna C1. Powstają w czeskim Kolinie, mają tę samą płytę podłogową, silniki i wszystkie inne rozwiązania techniczne. Różnią się tylko "wyrazem twarzy". Toyota jest zadziorna i przenikliwa, Peugeot ma łobuzerski uśmieszek, a Citroën patrzy słodko niczym maskotka. Trojaczki są bezpieczne (4 gwiazdki w testach EuroNCAP, bardzo dobry wynik jak na tak małe auto), supertanie w utrzymaniu (Toyota Aygo została ostatnio uznana za najtańszy w utrzymaniu model na rynku), zaskakująco przestronne i przyjemne w prowadzeniu. Owszem, są twarde, nieco głośne i w podstawowych wersjach pozbawione jakichkolwiek luksusów, ale mają w sobie coś z gokartów, są zrywne (silnik 1,0 l 68 KM może i jest najlżejszym silnikiem na świecie, ale i tak zapewnia zaskakująco dobre osiągi), zwinne i odrobinę łobuzerskie. W sam raz, by szybko dojechać na uczelnię lub na spotkanie ze znajomymi. Trojaczki są pod spodem dojrzałymi, sprawdzonymi i bezpiecznymi autami, ale puszczają do nas oko i zdają się nie brać wszystkiego na poważnie. To wszystko za nieco ponad 26 tys. zł (cena promocyjna Peugeota 107; Aygo za 29,9 tys. zł, 107 za 30,4 tys. zł). Aha - nie trzeba dziecku kupować od razu trzech modeli, na początek wystarczy jeden.

Kolejnym samochodem dla dziecka (raczej dla córki) jest Fiat 500. Ma słodkie okrągłe oczęta i wygląda trochę jak Hello Kitty. Pod haute couture nadwoziem skrywa przyzwoite i sprawdzone podzespoły z pręt-a-porter Pandy. Paleta kolorów jest szeroka (do wyboru są nawet odcienie żółty, błękitny i namiętnie czerwony), kombinacji kolorystycznych tapicerek jest aż za dużo, podobnie jak wzorów aluminiowych felg. Można też wybrać pośród wielu naklejek nadwozia, rodzajów wykończenia kluczyków i wielu innych elementów. Nie wiem, jak Fiat to policzył, ale podobno model 500 można skomponować na ponad 500 tys. różnych sposobów. Trzeba więc zacząć konfigurację na długo przed Gwiazdką, by zdążyć? Pięćsetka może mieć pod maską jeden z dwóch silników benzynowych (69 i 100 KM) lub 75- -konnego turbodiesla. Będzie to odrobinę niepoprawny politycznie komentarz, ale trudno: dziewczynom tyle mocy wystarczy - chłopakom przydałoby się więcej koni.

Może więc warto pomyśleć o modelu Abarth 500? To Fiat 500, ale zamiast znaczków włoskiej firmy ma logotypy ze skorpionem. Do tego mamy zderzaki z botoksem, wytrenowane na siłowni błotniki, wielki wydech, wielkie koła, niskie zawieszenie i groźne spojrzenie. Abart 500 to taki niegrzeczny Hello Kitty. Dlaczego młodzi chłopcy powinni go mieć? Bo to wciąż model 500, więc jest w miarę rozsądny, stosunkowo tani i bezpieczny, ale w zależności od wersji ma albo 135, albo 160 KM, co czyni z niego kieszonkową rakietę. Mocniejsza wersja zalicza setkę w 7,4 s i osiąga maksymalnie 211 km/h - niby dużo, ale bez przesady. Dziecko poczuje, co to moc, ale nie powinno sobie zrobić krzywdy.

Jeśli jednak syn nie wyobraża sobie jazdy autem o tak niewinnych oczach, jak w "500", rodzicie powinni pomyśleć o Renault Twingo RS. Auto ma silnik o mocy 133 KM, sportowy wydech, obniżone zawieszenie, wielkie koła i charakterne nadwozie (można dokupić naklejki dla lepszego efektu). Młody entuzjasta samochodów nie potrzebuje niczego więcej, tym bardziej że Twingo RS zaskakująco dobrze się prowadzi i swoją rurę wydechową często pokazuje na pozór szybszym i poważniejszym modelom. To doskonale działa na młode męskie ego. Poza tym małe, przyprawione na ostro Renault ma sportowe fotele wykończone pomarańczową nitką (ekstra!), jest bezpieczne (4 gwiazdki w testach EuroNCAP), niedrogie w zakupie (od 52,1 tys. zł) i utrzymaniu (średnie spalanie to raptem 6,8 l/100 km) oraz praktyczne. Ma dwa przesuwane tylne fotele, więc można wybrać między pojemnym bagażnikiem, gdy trzeba przywieźć chipsy na imprezę, lub większym komfortem dla pasażerów, gdy trzeba odwieźć do akademika nowo poznane na wykładzie koleżanki. O, w czasie jazdy wszyscy będą mogli posłuchać hitów ze swoich odtwarzaczy MP3 (kolejny prezent na liście prezentów, jakżeby inaczej!), ponieważ można je podłączyć do pokładowego systemu audio. Rewelacja!

Rodzice, którzy chcą kupić dziecku auto pod choinkę, myśleli też pewnie o Mini, ale ten model jest mini w środku i maksi drogi (podstawowa wersja z silnikiem o mocy 75 KM kosztuje z grubsza tyle samo, co 135-konny Abarth 500). Alfa Romeo Mito? Ten sam problem - cena. Bazowy model kosztuje niecałe 52 tys. zł i ma raptem 78 KM, co przy ponad 130-konnym Renault Twingo RS jest wręcz żałosnym wynikiem, tym bardziej że ceny obu aut są niemalże identyczne. Jest jeszcze Smart Fortwo. Przemawia za nim uniseksowy charakter (dla porównania: Fiat 500 jest tylko dla kobiet, Abarth 500 tylko dla facetów), wysoki poziom bezpieczeństwa, odjazdowe nadwozie i mnóstwo nowoczesnej technologii, ale to za mało. Jak wskazuje nazwa, ten model jest tylko dla dwojga, a to niedobrze, bo przecież rodzicie chcą, by ich pociecha miała szerokie grono znajomych, prawda? Aha, i "staruszków" czasem z imprezy wypadałoby odebrać - do dwuosobowego Smarta rozbawieni rodziciele z pewnością się nie zmieszczą. Fortwo jest również drogi (od 38,3 tys. zł) i powolny (16,8 s do setki, który młody człowiek ma tyle czasu?), więc to niezbyt dobry prezent. Choć Smart jest na tyle mały (raptem 2,7 m długości), że zmieści się pod każdą choinką, ha!

ZOBACZ TAKŻE:

Nowe auto za około 40 tys. zł

Samochody: Fiat 500 - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.