Na początku pierwszego okrążenia pomiarowego drugiego treningu z bolidu Kubicy zaczął wydobywać się dym. W chwilę później uliczny tor w Monako rozświetlił efektowny pożar z kilkumetrowymi językami ognia. Polskiemu kierowcy udało się bezpiecznie zatrzymać oraz opuścić samochód, a do dzieła przystąpiły służby porządkowe.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy przypadek, kiedy bolid Polaka staje w płomieniach. Poprzedni miał miejsce podczas Grand Prix Malezji. Wtedy to nowiutki motor dokonał swego żywota już kilka okrążeń po starcie. Dzisiejsza awaria dziwi tym bardziej, że w zeszłym sezonie silniki BMW spisywały się wyśmienicie.
Trzeba też pamiętać, że w czasie całego sezonu Formuły 1 kierowcy mogą użyć tylko ośmiu silników. Za każdy następny grożą kary. Dzisiejsze wydarzenia nie wróżą Kubicy wysokiej pozycji w ostatecznej klasyfikacji generalnej kierowców.
Więcej na temat pechowego treningu możecie przeczytać tutaj .
Bartosz Sińczuk