Praktycznie od 13 roku życia - wtedy dostałem swój pierwszy motocykl.
Bardziej ojca - tata teraz jest takim trochę poskromionym miłośnikiem motoryzacji. Jeździł kiedyś na motocyklu, prawdopodobnie do tego wróci. Więc bardziej po ojcu mam w genach trochę zainteresowania motoryzacją. Ale na te samochody, którymi przyjeżdżam do rodziców patrzy tylko przez okno, nawet nie chce mu się wyjść do ogrodu. Wychodzi bowiem z założenia, że "nowe i na gwarancji" to najlepsze auto. Inne a to za dużo palą, a to części za drogie. Tata ma bardzo racjonalne podejście do motoryzacji. Moje z kolei jest kompletnie irracjonalne. Potrafię popełnić bolesne - również finansowo - błędy. Sporym błędem było na przykład kupowanie aut zabytkowych, kiedy dolar kosztował 4 złote i strasznie ciężko było je sprowadzić. A teraz są warte jedną czwartą ceny sprzed kilku lat. Kolejnym błędem popełnianym przeze mnie wiele razy - i pewnie ten błąd jeszcze nieraz popełnię - jest kupowanie samochodu zabytkowego (oczywiście wspaniałego), który nadaje się tylko do remontu i jest niekompletny. Z moim charakterem nigdy się nie da tego zrobić, skończyć, przygotować, nie mam do tego cierpliwości. To straszne. Zbieram pieniądze, zbieram, kupuję a potem to stoi i gnije... Ale może to się zmieni - jeden samochód udało mi się niedawno skończyć i pewnie za miesiąc, półtora ruszy na ulice.
Można zaryzykować takie stwierdzenie.
Od pięciu lat jestem związany z TOK FM, również w jakiś sposób z Gazetą Wyborczą. Przez jakiś czas zajmowałem się też rynkiem antykwarycznym - opisywałem ciekawe aukcje książek, chodziłem po antykwariatach. To ciągle moje wielkie hobby. I muzyka - filmowa i poważna. Przygotowuję teraz biografie trzech wielkich, fantastycznych postaci polskiego świata muzyki klasycznej - jednego szalonego dyrygenta, jednego wirtuoza i kompozytora. Gram też na pianinie i saksofonie - muzyka to oprócz motoryzacji to naprawdę moja największa pasja.
Nie, ale miałem kiedyś bardzo duży kontakt z samochodami zabytkowymi. Zbierałem je i przyjaźniłem się z ludźmi, którzy je sprowadzali i dopieszczali w Polsce. Ale Forda T nikt w kolekcji nie miał, więc nim nie jeździłem. Ale nie czuję się przez to gorszy czy upośledzony.
Prywatnych miałem około 80, no może 70. Ja bardzo często je zmieniałem i tak zostało mi do tej pory. Wśród tych aut było około 20 samochodów zabytkowych. No i do tego trzeba doliczyć wszystkie auta testowe - kilkadziesiąt rocznie. Więc wszystkich samochodów uzbierało się z pół tysiąca.
Uwielbiam Rolls-Royce'y, uwielbiam te duże opancerzone beemki. I właśnie beemkę wspominam najmilej. Miałem kiedyś okazję pojeździć taką papieską wersją, dysponowało nią Biuro Ochrony Rządu. Trzy i pół tony, potężny silnik, pełne opancerzenie. Z jednej strony uwielbiam takie właśnie największe, najmocniejsze samochody. A z drugiej bardzo lubię takie małe "zapierdalacze", czyli maksymalnie wypasione wersje zwykłych, cywilnych samochodów. Miałem kiedyś Seata Ibizę w wersji Cupra, w bardzo mocnej specyfikacji i powiem ci - to jest to! Ale faktem jest, że nie mam ulubionego samochodu, lubię je zmieniać - raz olbrzymia limuzyna, raz silny kompakt. No i lubię też samochody elektryczne.
Tak, zabytkowego. Kiedyś jeździłem nim na co dzień. Teraz stoi i czeka na remont, mam nadzieję, że pod koniec tego roku znowu wyjadę nim na ulice.
A co to jest koperta?
Aha, umiem parkować ale czy w kopertę to nie wiem.
A w którym samochodzie?
A to po lewej i po prawej. Bo ma dwa zbiorniki po 50 litrów.