3 lata temu media obiegła informacja o supersportowym samochodzie z Polski. Firma Veno Automotive SA postanowiła dołączyć do elitarnego grona producentów najszybszych aut świata, dopuszczonych do ruchu ulicznego. Pierwsze informacje na temat "polskiego Lamborghini" pojawiły się ponad wiosną 2008 roku. Pod wykonaną z włókien węglowych karoserią miał kryć się centralnie umieszczony silnik V8 o mocy 350-700 KM, zdolny rozpędzić Veno do 330 km/h.
Według początkowych założeń, firma Veno Automotive chciała produkować 10-12 egzemplarzy rocznie (łącznie 50 sztuk), każdy w cenie ok. 600 tys. zł. Majętnych klientów miały skusić nie tylko osiągi, ale i najwyższej próby wykończenie, nowoczesna pokładowa elektronika (m.in. kamera termowizyjna) i możliwości indywidualizacji, zdolne zaspokoić najbardziej wygórowane gusta. Jeszcze w czerwcu 2008 roku pojawiały się deklaracje, że są już pierwsi chętni, a produkcja pierwszego egzemplarza supersamochodu dobiega końca.
Premierę samochodu wielokrotnie jednak przekładano, a w sieci pojawił się blog prowadzony przez tajemniczych inwestorów, niezadowolonych z polityki firmy. Dopiero kilka tygodni temu znów usłyszeliśmy o Veno Automotive SA, a raczej o Arrinera Automotive SA - tak nazywa się teraz producent Arrinery, czyli polskiego supersamochodu. Jego prototyp pokazano w zeszłym tygodniu.
Nad projektem czuwa od listopada ubiegłego roku Lee Noble, który brał już udział w budowie innych sportowych modeli, m.in. Ultimy i Noble'a M600. Sercem auta jest doładowany, 6,2-litrowy motor V8 o mocy 647 KM.
Arrinera Automotive SA szuka obecnie nowych inwestorów i chce uruchomić produkcję supersamochodu w Polsce. Jego pierwsze egzemplarze mają trafić do klientów na początku 2013 roku. Film z jazdy próbnej niedługo ukaże się w sieci.
Marcin Sobolewski, źródło: oprac. własne, oficjalny blog VENO S.A.
ZOBACZ TAKŻE:
