Koncerny z Detroit, stolicy amerykańskiego przemysłu samochodowego, mają powody do zadowolenia. Trzeci miesiąc z rzędu sprzedaż aut jest na poziomie, który odpowiada sprzedaży 13 mln aut rocznie. Tak dobrych wskaźników nie notowano w USA od połowy 2008 r.
Na dodatek w salonach amerykańskich producentów aut przybywa klientów. W kwietniu General Motors sprzedał 232,5 tys. samochodów, o 26 proc. więcej niż przed rokiem. Z salonów Forda wyjechało 186,6 tys. aut (13 proc. więcej niż przed rokiem), a Chrysler wydał kierowcom 117 tys. samochodów (wzrost o 22 proc.). Galon benzyny w USA kosztuje już 3,96 dol., jedną trzecią drożej niż przed rokiem. Ale nawet podwyżka nie wypędziła Amerykanów z salonów z samochodami. Zaczęli tylko częściej kupować auta zużywające mało paliwa. Na liście najpopularniejszych aut GM jest teraz Chevrolet Cruze - w zeszłym miesiącu koncern sprzedał ponad 25 tys. takich samochodów. Wzięciem cieszą się małe fordy fiesta i focus. Ale koncern stwierdził, że najbardziej zaskoczyła go popularność pikapa F-150 z nowym 6-cylindrowym silnikiem. W kwietniu ponad połowa kierowców w USA wybierała tę właśnie wersję przebojowego pikapa Forda, podczas gdy dotąd największym wzięciem cieszył się F-150 ze spalającym więcej paliwa silnikiem 8-cylindrowym.
- Jeśli ceny paliw nie wzrosną dramatycznie, to sprzedaż aut w USA będzie nadal rosła. Ludzie będą kupować małe auta, ale za to z bogatym wyposażeniem, co zwiększy zyski koncernów - powiedział Gary Bradshaw z firmy Hodges Capital Management, cytowany przez agencję Reuters.
W kwietniu był też spory ruch w salonach wielu japońskich koncernów samochodowych. Honda sprzedała o 10 proc. aut więcej niż przed rokiem, a Nissan o 12 proc. Ale zdaniem analityków wielu Amerykanów wykupywało zapasy japońskich samochodów, bo obawiali się, że może ich zabraknąć. Po trzęsieniu ziemi i tsunami, które 11 marca uderzyły w Japonię, tamtejsze koncerny ograniczyły produkcję aut na całym świecie. Symptomatyczny jest przykład Toyoty, największego producenta aut w Japonii, który w kwietniu sprzedał tylko o 1,3 proc. aut więcej niż przed rokiem. - To dopiero początek. Skutek ograniczenia produkcji będzie dramatyczny i od czerwca sprzedaż aut Toyoty może się zmniejszać w tempie dwucyfrowym - uważa Jesse Tuprac z firmy doradczej Truecar.com.
Dzięki rosnącemu popytowi koncerny mogły ograniczyć promocje. W kwietniu wynosiły średnio 2118 dol. na auto, najmniej od października 2005 r. - podała firma Edmunds.com. To oznacza większe profity. W pierwszym kwartale Ford zarobił na czysto 2,55 mld dol. - najwięcej od 13 lat. A Chrysler miał 116 mln dol. zysku netto - pierwszy raz od siedmiu lat.
Andrzej Kublik
Więcej informacji gospodarczych na: www.wyborcza.biz