To nie pierwsze spotkanie z Mercedesem CLS 63 AMG. Tym razem czas na sesję zdjęciową wersji amerykańskiej. Przypomnijmy, że pod maską najmocniejszego CLS-a pracuje 5,5-litrowa, podwójnie turbodoładowana V-ósemka o mocy 525 KM przy 5250-5750 obr./min oraz maksymalnym momencie obrotowym 700 Nm, dostępnym w przedziale 1700-5000 obr/min. Za przeniesienie tego ostatniego na asfalt odpowiada 7-stopniowa skrzynia Speedshift MCT. Efekt? Pierwsza "setka" pojawia się na prędkościomierzu w ciągu 4,4 s.
Jeśli to mimo wszystko za mało, zawsze można doposażyć CLS-a w pakietem AMG Performance (zwiększone z 1 do 1,3 bara ciśnienie doładowania), któremy winduje moc do 558 KM, a maksymalny moment obrotowy - aż do 799 Nm. W tej konfiguracji auto jest szybsze w sprincie od 0 do 100 km/h o 0,1 sek. Już w seryjnym Mercedesie CLS 63 AMG montuje się za to adaptacyjne zawieszenie z trzema trybami pracy - Comfort, Sport oraz Sport+. Na liście opcji dostępne są ponadto ceramiczne tarcze hamulcowe o średnicy 402 mm z przodu i 360 mm z tyłu.
Niemcy najbardziej dumni nie są jednak z osiągów, ale z niższego względem poprzednika apetytu na paliwo. W porównaniu do zasilanego 6,2-litrowym, wolnossącym silnikiem V8 CLS-a 63 AMG pierwszej generacji, nowy model zużywa o 32 proc. mniej benzyny - średnio 9,9 l/100 km.