Auto, zbudowane na bazie Phantoma, będzie pełnić rolę poligonu doświadczalnego. Firma chce sprawdzić jak napęd elektryczny sprawdzi się w cielsku opływającej w luksusy maszyny. Konstruktorzy ekologicznego Rollsa nie będą jednak polegać wyłącznie na własnym osądzie. Tuż po marcowej premierze w Genewie auto rozpocznie swoiste tournée, a recenzentami nowej technologii będą wybrani właściciele i entuzjaści brytyjskiej marki oraz dziennikarze motoryzacyjni z całego świata.
Szczęśliwcy będą mogli zasiąść za kierownicą elektrycznego Rolls-Roysa, a ich uwagi będą skrupulatnie notowane i analizowane. Rezultat tego eksperymentu pomoże wytyczyć najbardziej odpowiedni kierunek twórcom nowych, bardziej przyjaznych środowisku modeli. Firma chce też przetestować auto pod kątem rzeczywistego zasięgu oraz zachowania napędu w ekstremalnych warunkach pogodowych.
Musimy być pewni, że napęd alternatywny - jaki by on nie był - nie pozbawi naszych aut prawdziwego ducha Rolls-Roysa. Musi to być technologia, która będzie odpowiadać naszym klientom, naszej marce kierując nas jednocześnie ku bardziej przyjaznej środowisku przyszłości - mówił szef Rolls-Roysa Torsten Müller-Ötvös.
O tym, że firma chce spróbować swoich sił w produkcji wtyczkowozu mogły świadczyć wypowiedzi Toma Purvesa, byłego dyrektora generalnego Rolls-Royce Motor Cars. Już ponad dwa lata temu podkreślał on zalety napędów elektrycznych, jako bezgłośnych, przyjaznych środowisku i oddających cały moment obrotowy od samego startu. W domyśle - idealne rozwiązanie dla luksusowych "krążowników".