Z zewnątrz Genesisa będzie można rozpoznać po przeprojektowanych zderzakach, zmienionym grillu, nowych progach oraz detalach wykonanych ze szczotkowanego aluminium. Zmieniły się również reflektory (teraz ze zintegrowanymi światłami do jazdy dziennej, wykonanymi w technologii LED) oraz tylne lampy. Na koniec Hyundai przygotował kilka nowych wzorów aluminiowych obręczy. Niby kosmetyka, ale auto prezentuje się teraz dużo bardziej stylowo.
Hyundai dopieścił limuzynę także pod względem mechanicznym. Podstawowa jednostka - V6 o pojemności 3,8 l - otrzymała bezpośredni wtrysk paliwa i spory zastrzyk mocy (przyrost z 290 do 338 KM). Większym potencjałem dysponuje także widlasta ósemka o pojemności 4,6 l - moc wzrosła tu z 364 do 390 KM. Jeśli wierzyć producentowi, obydwie wersje mogą pochwalić się do tego mniejszym zapotrzebowaniem na paliwo.
Zupełną nowością pod maską Genesisa jest natomiast silnik V8 o pojemności 5 litrów, współpracujący z 8-biegowym automatem. Odmiana R-Spec, bo tak nazwano tę wersję, dysponuje mocą 429 KM przy 6400 obr./min oraz 509 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 5000 obr./min.
Koreańczycy nie poprzestali na nowej jednostce napędowej. Topowy Genesis ma sportowe zawieszenie, grubsze stabilizatory, wzmocnione hamulce i bardziej precyzyjny układ kierowniczy. Zmiany w układzie jezdnym oraz hamulcowym dotknęły również słabsze odmiany.
Hyundai Genesis po faceliftingu po raz pierwszy zadebiutuje podczas targów motoryzacyjnych w Chicago (11-20 lutego).
Hyundai chce stworzyć markę premium
Sonata rzuca wyzwanie hybrydom - ZOBACZ TUTAJ
Bartosz Sińczuk