- Za dwa lub trzy lata Fiat i Chrysler mogą stworzyć jedną firmę. A jej siedziba może być tutaj, w Stanach Zjednoczonych. Najpierw będziemy musieli zintegrować firmy, a potem zajmiemy się kwestią zarządu - powiedział w ostatni piątek Marchionne w San Francisco. W 2009 r. z błogosławieństwem administracji prezydenta USA Baracka Obamy koncern z Turynu został strategicznym inwestorem Chryslera , który uniknął plajty, bo dostał 12 mld dol. pomocy z kieszeni amerykańskich podatników. Fiat ma teraz 25 proc. akcji Chryslera.
Słowa Marchionne zrelacjonował dziennik "Corriere della Serra" i natychmiast we Włoszech zawrzało od głosów protestu przeciw przeniesieniu za granicę centrali koncernu Fiata, którego nazwa jest skrótem od "Włoska fabryka automobilowa w Turynie".
Natychmiastowych wyjaśnień od szefa Fiata zażądał Sergio Chiamparino - burmistrz Turynu, w którym powstał 111 lat temu i dotąd ma centralę. - Oczywiście międzynarodowe koncerny mogą mieć kilka biur, ale sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby ich centrale były tylko w Stanach Zjednoczonych - powiedział w sobotę oburzony Chiamparino.
Na dywanik w nadchodzącym tygodniu szefa Fiata wezwał minister rozwoju gospodarczego Włoch Paolo Romani. Natomiast już w sobotę włoski minister pracy Maurizio Sacconi w specjalnym komunikacie ogłosił, że rozmawiał przez telefon z Marchionne i szef Fiata zapewniał go, iż wypowiadał się czysto "hipotetycznie".
Marchionne jest już specjalistą w wypowiedziach, które wywołują wrzenie we Włoszech. - Dla Fiata byłoby lepiej, gdyby wyniósł się z Włoch - powiedział w październiku zeszłego roku, gdy nie mógł uzgodnić ze związkowcami wprowadzenia bardziej wymagających warunków pracy w zakładach Mirafiori pod Turynem.
Gafy popełniał szef Fiata także w stosunku do polskiej fabryki koncernu w Tychach. W styczniu Marchionne w wywiadzie dla włoskiej prasy twierdził, że związkowcy "Solidarności" prosili go o wprowadzenie pracy na trzecią zmianę, gdy zapowiadał, że nowa wersja miejskiej Pandy nie będzie już produkowana w Tychach, lecz we Włoszech. Polscy związkowcy zaprzeczali i przypominali, że tyski zakład od lat pracuje na trzy zmiany, a do niedawna montował samochody także w sobotę i nawet w niedzielę.
Szef Fiata wielokrotnie chwalił też wysoką jakość produkcji w Tychach, ale zdecydował się na transfer nowej Pandy do Włoch. I podkreślał, że to krok bez precedensu. - Czy ktoś widział, by koncern samochodowy przenosił produkcję z Europy Wschodniej do Europy Zachodniej? - przed rokiem retorycznie pytał Marchionne.
ZOBACZ TAKŻE: