Na oficjalnej prezentacji nowego auta Kubica był bardziej ostrożny. - Pięć lat temu może i bym dał się ponieść natychmiast. Ostatnie lata sporo mnie jednak nauczyły tego, jak szybko optymistyczne dane mogą się zmienić w brutalną rzeczywistość. I vice versa - mówi Polak.
Choćby dlatego, że nie dysponuje jednym z ważniejszych narzędzi - profesjonalnym symulatorem, którego używają najważniejsi rywale. - Nigdy w życiu nie siedziałem w profesjonalnym symulatorze. Chyba że za taki można uznać moją domową kanapę, czy fotel, na których siedzę, gdy gram na komputerze w wyścigi - mówi Kubica.
Nowy bolid Kubicy jest piękny. Dystyngowane, szlachetne kolory nawiązują do czarno-złotych Lotusów z lat 70, jeżdżących w barwach tytoniowego sponsora JPS. Lotus jest legenda F1 - był pierwszym zespołem, który wygrał 50 wyścigów, mimo że Ferrari pierwszą wygrana zaliczył, gdy nie powstał jeszcze żaden Lotus.
We wtorek zaczynają się pierwsze testy w Walencji, za kierownica usiądzie partner Kubicy Witalij Pietrow. Polak przejmie stery w środę.
Camaro droższe od Vipera - ZOBACZ TUTAJ