Jeszcze jakiś czas temu w amerykańskich salonach Hondy można było kupić Civica Type-R. Ten z za wielkiej wody był bardziej ceniony od naszego ze względu na niezależne tylne zawieszenie. Przy okazji prezentacji modelu CR-Z przypomnieliśmy sobie też o CRX-ach, małych ale szybkich i cenionych do dziś autkach. Mówiąc o modelach sportowych nie można zapominać też o znakomitym NSX-ie. Problem w tym, że miłośnikom sportowych Hond pozostały jedynie wspomnienia.
Insight i CR-Z sprzedają się dobrze, ale jedynie w rodzimej Japonii. Na rynku amerykańskim sytuacja wygląda inaczej. Jeżeli spece z Hondy zakładali, że Amerykanie kupią wszystko, to jak widać kolejny dowód, że jednak nie wszystko. Model Insight wystawiony do boju o klienta z Toyotą Prius zawiódł na całej linii. W tym roku do klientów miało trafić od 60 do 80 tys. hybrydowych liftbacków, jednak do listopada włącznie z salonów w USA wyjechało niecałe 20 tys. Zapewne mając to na uwadze Honda zrewidowała plany co do małego CR-Z, gdyż założono roczną sprzedaż na poziomie zaledwie 15 tys.
Nie lepiej jest z Accordem Crosstour . Jego sprzedaż ledwo przekracza połowę tego, co osiąga Toyota Venza. Właściwie jedyną gwiazdą na rynku USA jest nowy Odyssey , który ma szansę na spory sukces.
Pozostała oferta Hondy nie zachwyca. Właśnie ogłoszono koniec produkcji dość oryginalnego modelu Element , który nie będzie mieć następcy, Civic i CR-V są już pod koniec swojego cyklu produkcyjnego, a Accorda czeka wkrótce facelifting. I to jest właśnie moment, w którym Honda powinna sobie odpowiedzieć na pytanie. Jaką drogą podążać i do kogo właściwie chce adresować swoje auta? Pytanie nie jest nieuzasadnione, gdyż już pojawiają się głosy, że Honda w Ameryce traci młodą klientelę, gdyż jej auta straciły swój charakter. Osobiście boje się, że jeśli to pytanie nie padnie, to produkty z literą "H" na atrapie chłodnicy staną się wkrótce kompletnie nijakie.
ZOBACZ TAKŻE: