Podniosłem się i odzyskałem formę

To nie był łatwy sezon dla Leszka Kuzaja. Rozmawiamy z kierowcą zespołu Skoda Castrol BP Rally Team o dobrych i złych chwilach za kółkiem Skody S2000

Tegoroczny sezon rajdowy był jednym z najbardziej burzliwych w Pańskiej karierze. Były momenty chwały, jak i chwile porażki. Co uważa Pan za największy sukces tego sezonu?

Leszek Kuzaj: Na pewno nie był to sezon, który będę wspominał w kategorii sukcesu, przynajmniej takiego na miarę moich możliwości. Przeżyłem wiele ciężkich chwil i załamań, upadłem, ale udało mi się podnieść. Miałem już podobne doświadczenia w przeszłości. Teraz cieszę się, że po raz kolejny udowodniłem sobie, że potrafię walczyć, cały czas nie tracąc wiary w końcowy sukces. Dlatego uważam, że dużym osiągnięciem, zarówno moim, jak i całego zespołu, był występ w ostatniej eliminacji Rajdowych Mistrzostw Polski, tj. w Rajdzie Dolnośląskim.

Uporałem się z problemami zdrowotnymi, pokonaliśmy problemy techniczne, wytrzymaliśmy ostrą rywalizację ze świetną konkurencją. Efekt był taki, że udało się po raz trzeci w tym roku wskoczyć na podium. Osobiście uważam, że pokonanie jednego z obecnie najlepszych kierowców w S2000 na świecie, Briana Bouffier, również należy traktować jako niemałe osiągnięcie.

W ostatnim rajdzie walczył Pan dzielnie, przy silnym wsparciu całego zespołu. Czy chociaż przez chwilę przeszła Panu przez głowę myśl, że jest szansa na zwycięstwo?

LK: Tak, miałem taką nadzieję. Jednak została ona rozwiana drugiego dnia rajdu - charakterystyka odcinków nie dała nam możliwości walki o pierwsze miejsce. Odcinki z dużymi fragmentami prostych były łaskawsze dla samochodów uzyskujących wyższą prędkość maksymalną. Škoda Fabia S2000, przy przełożeniach, które ustawiliśmy, osiąga maksymalnie prędkość 168 km/h.

Dla porównania, Peugeot S2000 osiąga prędkość 176 km/h, a Subaru 210 km/h. To był mój pierwszy sezon, kiedy prowadziłem Škodę S2000, auto, które w ostatnich latach jest numerem 1 na świecie w swojej kategorii. Na pewno wiele się nauczyłem, ale jeszcze dużo pracy przede mną. Najważniejsze, że ostatni rajd dał mi dużo siły i wiary w to, iż jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi.

Jak wiemy, miniony sezon obfitował w wiele dramatycznych momentów. Który z nich był dla Pana najtrudniejszy?

LK: Każde niepowodzenie w trakcie sezonu traktuję jako swego rodzaju porażkę. Do tych największych zaliczyłbym brak możliwości znalezienia właściwych ustawień w samochodzie (w kontekście maksymalnej prędkości). Był to jeden z powodów dla, których nie byłem wstanie włączyć się do walki o czołowe lokaty w RSMP.

Jednak dramatycznym i najbardziej bolesnym momentem w sezonie był dla mnie wypadek podczas testów tuż przed Rajdem Rzeszowskim. Wypadłem z rywalizacji, na szczęście dwumiesięczna rehabilitacja przyniosła efekty, dzięki niej i samozaparciu, byłem w stanie podnieść się i odzyskać formę. Dowodem na to jest mój ostatni występ w sezonie i zajęcie trzeciego miejsca.

W tegorocznej edycji mistrzostw Polski udział wzięli najlepsi polscy kierowcy no i oczywiście B. Bouffier. Jak ocenia Pan poziom sportowy w tym sezonie?

LK: Tegoroczny poziom RSMP był naprawdę bardzo wysoki. Co warto podkreślić, czołowa piątka kierowców dysponuje najwyższym światowym sprzętem i jest doskonale wyszkolona. Nic dziwnego, że walka na odcinkach specjalnych od pierwszego kilometra toczyła się nie tylko na sekundy, ale na dziesiątki sekund!

W trakcie trwania sezonu podjął Pan wiele decyzji dot. zespołu, m.in. decyzję o zmianie pilota. Czy dziś, patrząc z perspektywy czasu, podjąłby Pan inne decyzje?

LK: W trakcie sezonu zespół wymagał znacznej reorganizacji. Jedną z najważniejszych była zmiana pilota. Craig Parry ze względów osobistych wycofał się ze współpracy. Na jego miejscu zasiadł Jakub Gerber, obecny pilot Roberta Kubicy. Uważam, że był to dobry wybór, na pewno bym tej decyzji nie zmienił.

Ponadto, komunikację ze Škoda Motorsport przejął mój czeski mechanik, Vladislaw Knapek. Dzięki temu poprawiły się moje relacje z działem sportu - teraz uzyskuję więcej potrzebnych mi informacji. Dzięki tym kontaktom, udało nam się rozwinąć i wzmocnić współpracę z zespołem inżynierów Škoda Motorsport. Ta decyzja również była trafna.

Jak ocenia Pan Škodę Fabia S2000 z perspektywy całego sezonu? Korzystał Pan przecież z zupełnie nowego auta, które otrzymał Pan właśnie ze Škoda Motorsport.

LK: Samochód był bardzo dobrze przygotowany pod względem technicznym. Okazał się też bardzo wytrzymały. Sam silnik zaprezentował fantastyczną elastyczność i charakterystykę. Oczywiście, samochód wymagał wielu zmian w ustawieniach - trzeba było go przygotować tak, by uwzględnić charakterystykę polskich odcinków specjalnych. Żałuję, że tak późno je dopracowaliśmy. Samochód, w mojej ocenie, i tak spisał się znakomicie.

Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski zakończyły się, czy do końca roku ma Pan jeszcze w planach udział w innych imprezach?

LK: Tak, jeszcze w tym tygodniu wystartuję w Rajdzie szutrowym Lausitz (Niemcy), gdzie zmierzę się z samochodami WRC i niemiecką czołówką kierowców.

Jeśli zaś chodzi o występy w Polsce, to 4. grudnia odbędzie się bardzo medialny rajd, Barbórka Warszawska, w którym bardzo chciałbym wystartować. Mój udział w tym rajdzie zależy jednak od sponsorów.

Co prawda sezon dopiero co się skończył, ale czy już teraz myśli Pan o przyszłym sezonie?

LK: Tak, bardzo chciałbym pozostać w obecnym zespole, rozwijać i wykorzystywać tegoroczne doświadczenia. Wierzę, że pojawi się możliwość korzystania z samochodu Evo II, który jest zdecydowanie szybszą i stabilniejszą wersją obecnego modelu. Mam nadzieję, że przyszły sezon okaże się mniej pechowy i wszyscy będziemy mogli cieszyć się ze wspólnych sukcesów.

Dziękujemy za rozmowę

Camaro droższe od Vipera - ZOBACZ TUTAJ

Projektant Camaro odchodzi do Volkswagena - WIĘCEJ

Samochody: Chevrolet Camaro - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA