Każda kolejna wersja Mercedesa-Benza SL zadziwiała w swoim czasie świat motoryzacyjny. Od 1954 roku pojawiły się zaledwie cztery nowe modele tego roadstera. Najnowszy, piąty z kolei w niczym nie odstaje od poprzednich modeli: supernowoczesna technika, rasowy wygląd i odpowiednio mocny silnik.
SL - te dwie litery elektryzują już od niemal pół wieku fanów Mercedesa i motoryzacji. Skrót pochodzi od dwu wyrazów: "sportowy" i "lekki", ale te cechy dotyczą głównie pierwszych modeli. Wraz z upływem czasu jedna z nich straciła swoje odniesienie w praktyce, jako że nowy SL na pewno lekki nie jest (1852 kg masy własnej).
Kiedy oglądamy to auto, we wszystkim dostrzegamy pieczołowitość wykończenia elementów. Jakościowo i technicznie każdy szczegół jest dopieszczony. Mercedesowi udało się połączenie supernowoczesnej techniki z nową, typową dla tej firmy stylizacją. Mimo że w środku wszystko wygląda inaczej "stary" kierowca Mercedesa poczuje się tu jak we własnym domu, a i nowicjusz nie będzie musiał posiłkować się instrukcją obsługi. Nowo zaprojektowana deska rozdzielcza jest bardzo przejrzysta. Kolejna generacja systemu Comand doczekała się nareszcie logicznego menu, reszta przycisków, klawiszy i wskaźników jest również bardzo czytelna. Dostępne w opcji komfortowe fotele są znakomite. Duża liczba wariantów ich regulacji pozwoli nawet najbardziej wybrednym wybrać idealną pozycję za kierownicą.
Materiały użyte do wykończenia wnętrza nie pozostawiają nic do życzenia - drzwi i deskę rozdzielczą pokryto skórą, podłogę wyłożono pluszem, środkową konsolę - drewnem lub efektownym włóknem węglowym. Jest tylko jedno małe ale: zrobiony z taniego błyszczącego plastiku daszek nad zegarami nie pasuje do tego wszystkiego. Siedząc za kierownicą, na szczęście, go nie widzimy, rzuca się on za to w oczy pasażerowi i wszystkim ciekawskim, którzy zaglądają do środka.
Funkcjonalne wnętrze ma sporą liczbę schowków. Ukryte w drzwiach półki po otwarciu górnej pokrywy odchylają się na bok, schowek na tunelu środkowym jest klimatyzowany.
Prawdziwy cud techniki to "Variodach" - chowający się w bagażniku dach sztywny. Jeszcze bardziej wyrafinowany niż ten w SLK. Wystarczy tylko 16 s, żeby przytulne coupe SL zmienić w kabriolet. Konstrukcja składa się z trzech ruchomych elementów: wykonany z aluminium dach, tylne słupki i klapa bagażnika. Za składanie i rozkładanie dachu odpowiada jedenaście elektrohydraulicznych siłowników.
Jeśli trzeba, wiatrochron i pałąk bezpieczeństwa są wysuwane elektrycznie. Pojemność bagażnika przy założonym dachu wynosi 317 litrów, przy otwartym - 235 l. Dzięki umieszczonemu w bagażniku specjalnemu guzikowi "Easy pack", który o 20 cm unosi złożony tam dach, możemy swobodnie wyjąć bagaże.
SL oglądany z bliska robi o wiele większe wrażenie niż na zdjęciach. Jego sylwetka nie szokuje, bo jest typowa dla obecnych Mercedesów z licznymi tego akcentami, jak: przednie światła, migacze w lusterkach itd. Jednak, jak nauczyła nas historia i piękno wcześniejszych modeli, roadstera SL nie może nadgryźć ząb czasu - im starszy model, tym piękniejszy. Ten samochód z roku na rok zacznie się nam coraz bardziej podobać.
Chyba żadnego modelu ze Stuttgartu nie prowadziło się tak sportowo, pewnie i przyjemnie. Już pozycja za kierownicą jest nietypowa, w żadnym innym Mercedesie nie siedzi się tak nisko. Układ wspomagania, który pracuje wyjątkowo dokładnie i precyzyjnie, wspaniały 306-konny, 8-cylindrowy silnik wystarczą, żeby pojawiło się doznanie, które do tej pory było możliwe tylko za kierownicą BMW czy Porsche. Duży udział w tej dynamicznej i sportowej prezencji ma również nowatorskie zawieszenie i układ hamulcowy. Znany już z modeli Klasy CL i S układ aktywnego zawieszenia ABC (Active Body Control - patrz opis w "Motomagazynie" 11/2001) znacznie zmniejsza przechyły karoserii na zakrętach. Pozwala to nie tylko szybciej, ale i bezpieczniej przejeżdżać SL kręte drogi. W prowadzeniu roadster ze Szwabii jest bardzo neutralny. Niemal idealnie połączono komfort ze sportową dynamiką.
Najważniejszą techniczną nowością są elektrohydrauliczne hamulce SBC (Sensotronic Brake Control). Ich główną zaletą jest możliwość szybszego reagowania przy awaryjnym hamowaniu. Elektroniczny system rozpoznaje szybkie przełożenie nogi kierowcy z pedału gazu na pedał hamulca, zmniejszając w tym czasie ciśnienie w przewodach hamulcowych. Układ SBC automatycznie przysuwa klocki do tarczy hamulcowej, tak by w momencie nacisku na hamulec auto od samego początku mogło wytracać prędkość z całą siłą. Dodatkowo, gdy mamy włączoną wycieraczkę, w czasie deszczu klocki w regularnych odstępach czasu ocierane są o tarcze po to, by wysuszyć je. W praktyce system SBC działa niemal bez wiedzy kierowcy. Jedna różnica: nawet przy maksymalnym hamowaniu nie odczuwamy pulsowania pedału hamulca, tak jak przy tradycyjnych hydraulicznych układach z systemem ABS.
Osiągi Mercedesa są wystarczające. Pierwsza "setka" po 6,3 s i prędkość maksymalna ograniczona elektronicznie do 250 km/h.
SL 500 to na razie jedyny dostępny na rynku model. Następna wersja pojawi się już niedługo - AMG z 8-cylindrowym silnikiem Kompressor, a jesienią tego roku najsłabsza wersja SL 320. "Pięćsetka" osiąga moc 306 KM (226 kW) i 460 Nm momentu obrotowego. Jednostka napędowa wspaniale harmonizuje z 5-stopniowym automatem, który pracuje miękko i bardzo szybko. Dźwięk silnika wart jest odnotowania. We wnętrzu basowe warczenie słychać jednak dopiero przy jeździe z otwartym dachem. Zużycie paliwa nie należy do niskich (średnio pomiędzy 14 a 15 l), ale oszczędność to ostatnia rzecz, której bym oczekiwał po modelu SL. Przy "grzecznym" traktowaniu pedału gazu zejście poniżej 10 l/100 km jest jednak możliwe.
"Variodach" to na pewno duży plus SL. Przy jeździe z zamkniętym dachem nie odczuwa się różnicy w stosunku do jazdy normalnym coupe. Szumy powietrza nawet przy dużej prędkości są niewielkie. Szkoda tylko, że przy zamkniętym dachu mechanizmy jego otwierania (dźwignie i prowadnice) są widoczne gołym okiem. Gdy w 16 s odsłonimy sobie widok na niebo, wszystkie te elementy są pozakrywane. Jazdą z otwartym dachem możemy się rozkoszować nawet w mroźne, ale słoneczne dni. Podczas naszych jazd testowych wskazówka termometru nie wychylała się powyżej 0(! Dzięki podgrzewanym siedzeniom i bardzo wydajnej dmuchawie jazda nawet przy tak niskich temperaturach sprawiła nam równie wielką przyjemność jak w ciepłe dni.
Po SL 500 oczekiwałem nowego, choć typowego Mercedesa. To auto jednak bardzo się różni od innych modeli z gwiazdą na masce. Zachwyca głównie sportowym zacięciem, które ujawnia się podczas prowadzenia. Poza tym to perfekcjonista w każdym calu - auto, w którym trudno się doszukać wad.