Wszystko o samochodach: osiągi, oceny, ogłoszenia
Muszę przyznać, że do wiadomości o nowych modelach z Lublina podszedłem sceptycznie. Z jednej strony cieszy mnie to, że w polskiej motoryzacji coś się dzieje, z drugiej mam obawy o sens i powodzenie tego przedsięwzięcia.
Pierwszą "nowością" jest Pasagon. Za podstawę posłużyła konstrukcja dostawczego Lublina tyle, że pokaźnie ją zmodernizowano. Pokaźnie, czyli Pasagon ma nowy grill i przednie reflektory, które odstraszą niejedno dziecko, a ludzi o słabym sercu, ale wrażliwej duszy mogą wręcz wykończyć. Zaletą Pasagona nie ma być wdzięk, a możliwości przewozowe uwzględniające brak dróg utwardzonych i tania eksploatacja. Niestety tanio nie jest przy zakupie, gdyż na auto trzeba będzie wydać przynajmniej 60-80 tys. zł, w zależności od rodzaju zabudowy.
Moje obawy dotyczą także silnika. Pod maską Pasagona pracuje wysokoprężny silnik Andorii o pojemności 2,6 litra i mocy 115 KM. To całkiem sporo, zwłaszcza w stosunku do pierwszych Lublinów (75 KM), ale problem dotyczy normy czystości spalin. Silnik spełnia tylko normę Euro IV, co oznacza, że w przyszłym roku nie będzie mógł już być montowany w nowych samochodach.
Takich obaw nie ma Marek Sawicki, Minister Rolnictwa, który nie kryje swojego zachwytu nowym Pasagonem:
Drugim pojazdem z zakładów DZT Tymińscy jest terenowy Honker, do którego produkcji zakład nabył prawa w zeszłym roku. W jego przypadku zmodernizowano układ napędowy, gdzie zamiast stałego napędu 4x4 zastosowano tylny z dołączanym przodem. W opcji znalazł się także układ ABS, klimatyzacja, czy układ ogrzewania postojowego.
Honker jako model projektowany dla wojska korzystał z wielu wyłączeń, co jednak ograniczało prawa do jego sprzedaży w krajach unijnych - wyjaśnia Zbigniew Tymiński, prezes zakładu DZT Tymińscy
Największą zaletą Honkera ma być cena zaczynająca się od około 75 tys. zł. Jednak ze względu na spełnianie normy Euro IV i niszę rynkową jaką wypełni trudno oczekiwać spektakularnego sukcesu.
ZOBACZ TAKŻE: