Pierwsza generacja Dodge'a Durango zadebiutowała w 1998 roku. Powstanie tego modelu było niedrogim przedsięwzięciem ze względu na to, że silniki, podwozie ramowe i cały przód auta zostały przejęte z pickupa Dakota. Ta dość prosta konwersja z woła roboczego w karetę do przewozu ludzi okazała się strzałem w dziesiątkę. Druga generacja poszła tym samym śladem będąc odmianą kombi nowej Dakoty. Spadające zainteresowanie autami typu SUV zamiast popchnąć firmę w kierunku dalszej obniżki kosztów spowodowało, że Chrysler postanowił odpowiedzieć na coraz nowocześniejszą konkurencję. Ford Explorer nowej generacji pozbył się ciężkiej i zajmującej miejsce ramy i wchodzi na rynek z samonośnym nadwoziem. Jeep Grand Cherokee od zawsze był wierny "lekkiej" konstrukcji i to właśnie na nim zarząd firmy postanowił zbudować nowego Durango.
Chociaż w zestawieniu z bestsellerem in spe Forda nowy SUV Dodge'a wygląda jakby był na rynku od kilku lat, to miłośnicy "rogatej" stylistyki powinni być zadowoleni. Przód jest zadziorny, błotniki wydatne, a całość miła dla oka. Nowa jakość ma zawitać także do wnętrza. Znajdzie się tam miejsce dla siedmiu pasażerów i to nie jest żadna nowość, jednak z radością powitaliśmy informację, że materiały wykończeniowe mają być miękkie w dotyku (zobacz tutaj ). To prawdziwa rewolucja, dotąd nawet luksusowy Grand Cherokee cierpiał na "stwardnienie" deski rozdzielczej.
Klienci decydujący się na Durango zawsze mogli liczyć na wybór pomiędzy silnikami V6 i V8. To na szczęście nie ulegnie zmianie. Podstawowa jednostka, która posłuży do napędu to Pentastar V6 3.6 (290 KM). W opcji będzie V8 HEMI 5.7 (360 KM) wyposażony w system pracy na czterech cylindrach (MDS). Niezależnie od liczby cylindrów pod maską, pomiędzy fotelami kierowca znajdzie drążek pięciostopniowej skrzyni automatycznej.
ZOBACZ TAKŻE: