Takie słupki drogowcy stawiają na drogach krajowych, na odcinkach, na których kierowcy rozwijają zbyt wielką prędkość. Pierwszy postawił je poznański oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Stanęły na półtorakilometrowym odcinku drogi krajowej Śmigiel - Wydorowo. Następne ustawione zostały na szczególnie niebezpiecznym, czterokilometrowym odcinku Leszno - Rydzyna, gdzie wcześniej dochodziło do wypadków śmiertelnych. Jak podaje generalna dyrekcja, odkąd są słupki na tych odcinkach nie doszło do ani jednego wypadku.
Teraz słupki stanęły na E-40 na odcinku Trzciana - Świlcza.
- To trasa, która "zachęca" kierowców do szaleńczej jazdy. Nie ma tu zabudowań, droga jest szeroka. Kierowcy nagminnie przekraczali tam prędkość, ignorowali podwójną ciągłą i wyprzedzali na trzeciego - opisuje Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej Komendy Wojewódzkiej Policji.
Pomarańczowe słupki są ustawione co pięć metrów na długości 3,5 kilometra. Jest ich 710. Wykonane z poliuretanu, niewysokie - każdy mierzy 75 cm, pomalowane w odblaskowe pasy. Dobrze je widać po zmierzchu. Jak zapewniają drogowcy, są odporne na działanie promieni słonecznych, wysoką i niską temperaturę.
Słupki oddzielają przeciwne kierunki ruchu. Z założenia mają poprawić bezpieczeństwo. Ale sami drogowcy przyznają, że budzą kontrowersje wśród kierowców. Ci twierdzą, że utrudniają wyprzedzanie. Ale w sumie takie jest ich zadanie, bo odgradzając przeciwległe kierunki ruchu czteropasmowego odcinka drogi uniemożliwiają niedozwolone wyprzedzanie na trzeciego na podwójnej linii ciągłej.
Kierowcy dyskutują już także na gazetowym forum na ten temat. Pojawiają się pytania o bezpieczeństwo po uderzeniu auta w słupek.
- Są plastyczne, wykonane z takiego materiału, że po ewentualnym uderzeniu uchylają się. Tak samo zachowują się zarówno podczas upałów, jak i mrozów - zapewnia Sylwester Chanowski, naczelnik wydziału bezpieczeństwa ruchu drogowego w rzeszowskim oddziale GDDKiA. - Ustawione pomiędzy pasami tworzą efekt węższej przestrzeni, przez to oddziałują na wyobraźnię kierowców w ten sposób, że nie zachęcają do szybkiej jazdy. Będziemy obserwować i analizować sytuację w tym miejscu po ustawieniu słupków i jeśli zdadzą egzamin zastanowimy się nad ich ustawieniem na innych odcinkach dróg - zapowiada.
- Każde nowe rozwiązanie, każdy eksperyment, budzi na początku kontrowersje i dyskusje. Tak było z wysepkami. A dziś większość przekonała się, że to dobre rozwiązanie - mówi Międlar.
- Jeszcze większe emocje zapewne wzbudzi betonowa bariera ustawiona na drodze z Rzeszowa do Łańcuta, która całkowicie eliminuje możliwość przekraczania podwójnej ciągłej. A tam do takich zachowań kierowców dochodziło nagminnie. Zarówno słupki poliuretanowe, jak również bariery betonowe służą zwiększaniu bezpieczeństwa, a to oznacza ratowanie życia i zdrowia ludzi - dodaje Międlar.
Pozostaje jednak pytanie, co jeśli na drodze dojdzie do wypadku? Którędy przejedzie karetka, straż pożarna albo inne służby ratownicze? Zbliża się lato, którędy kierowcy mają wyprzedzić traktor, kombajn (jeśli się zmieści na zwężonej drodze)? Na zachodzie takich słupków się nie ustawia. W rozwiniętych krajach dąży się do zmniejszenia ilości słupków, pachołków i innych elementów na drodze. Znikają uwielbiane ostatnio przez polskich drogowców oznakowane wysepki, które zamiast zniechęcać do wyprzedzania, zaskakują kierowców w nocy.
Czekamy na Wasze opinie. Zapraszamy także do wzięcia udziału w sondażu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów