Masowi producenci trzymają się mocno. O kryzysie nikt chyba już nie pamięta, a przynajmniej nie mówi się o nim tak głośno jak rok temu. Każdy ma na stoisku auta z niską emisją CO2 , napędzane prądem i te hybrydowe. Ale wygląda na to, że po pierwszym zachwycie zielonymi samochodami wróciła nostalgia za rykiem silnika i sportowymi kształtami.
W centrum uwagi są spece od podkręcania mocy, obniżania zawieszenia i złocenia... wszystkiego co się da. Przykładem może być Mansory i model RR - tak ekstrawaganckiego auta nie kupiłaby chyba nawet Doda. Mocnymi silnikami kuszą Techart, Novitec, Sportec, Irmcher, Lumma Design, Hispano Suiza, czy Zonda. To właśnie ich karoserie lśnią w błysku fleszy. Jeśli mniej niż popularne Skody, Hondy, Volkswageny, Ople, Fiaty i Lancie to tylko z powodu matowego lakieru. Ten wydaje się być najmodniejszy i najdroższy rzecz jasna.
Tylko co zrobić skoro już nie wypada jeździć samochodem, który zatruwa środowisko? Niektórym udało się znaleźć wyjście z tej dość niewygodnej sytuacji. W Genewie pojawiły się samochody, które budują pomost pomiędzy ekologią i mocą.
Po raz pierwszy w historii na stoisku Ferrari ustawiono nowe auto w zielonym kolorze. To nie jest wybryk stylisty, ale wyraźny znak jaki Włosi wysyłają do świata. Porsche pokazało przepiękny model 918, w którym rasowa V8- ka znalazła wspólny język z dwom silnikami elektrycznymi. Auto potrzebuje 3,2 sekundy na dobicie do setki i rozpędza się do 320 km/h. A Citroen odsłonił kosmicznie wyglądający koncept Survolt napędzany wyłącznie prądem.
Najdziwniejsze samochody salonu genewskiego - GALERIA cz. I - ZOBACZ TUTAJ
Najdziwniejsze samochody salonu genewskiego - GALERIA cz. II - ZOBACZ TUTAJ
Dziewczyny salonu samochodowego w Genewie - ZOBACZ JE TUTAJ
Juliusz Szalek (bezpośrednio z Genewy)
Tata Nano - WIĘCEJ