Zdarzyło się Wam kiedyś wyjść na relaksujący letni spacer połączony z ocieraniem się o brudne karoserie? Zdarza się Wam czasem, że na chodniku o kilku metrach szerokości nie macie wystarczająco dużo miejsca, by się minąć z osobą nadchodzącą z przeciwka, bo większość dostępnego miejsca zajmują samochody? A teraz wyobraźcie sobie, ile wysiłku kosztuje to samo matkę z wózkiem dziecięcym albo inwalidę na wózku - tak zaczyna się apel zamieszczony w ubiegły piątek w portalu Facebook przez Krakowskie Stowarzyszenie "Przestrzeń - Ludzie - Miasto".
- Dążymy do wyrzucenia samochodów z chodników. Przepisowe półtora metra dla pieszych to w wielu miejscach abstrakcja. Chodzi o to, by kierowcy mogli zostawiać auta w zatokach parkingowych lub w innych miejscach, ale tak, by nie kolidować z pieszymi. Nasza idea jest zgodna z polityką miasta, która zmierza do tego, by ograniczyć liczbę stanowisk parkingowych w obrębie centrum i skłonić mieszkańców do korzystania z komunikacji publicznej - wyjaśnia Bartłomiej Homiński ze stowarzyszenia.
Inspiracją akcji było zamieszanie związane z otwarciem parkingu podziemnego przy placu Na Groblach. W dniu otwarcia inwestycji na ul. Zwierzynieckiej i w części ul. Straszewskiego postawiono słupki. Kierowcy mogli parkować tylko na ulicy lub w zatoczkach parkingowych. Po tygodniu pod wpływem protestów mieszkańców słupki zlikwidowano.
Cały materiał znajdziecie tutaj .