Po pierwszym etapie wydawało się, że wszystko idzie po naszej myśli. Faworyt w klasie quadów, Rafał Sonik był pierwszy. Niestety kilka godzin później sędziowie nałożyli na niego karę, która spowodowała utratę kontaktu z najlepszymi. Następnego dnia polski zawodnik miął jeszcze większego pecha. Kiedy chciał uniknąć wypadku wjechał na pobocze i przebił oponę. To spowodowało, że na mecie pojawił się jako ostatni w klasie.
"Była szersza droga, ale później się zrobiło w góry, bardzo mglisto, padał deszcz i było bardzo ślisko. Za którymś z zakrętów-takim ślepym, którego nie widać, motocyklista tuż przed mną jadący może minutę wcześniej przewrócił się i nawet się jeszcze nie zdążył podnieść. Jak wyjechałem z tego zakrętu, a było to w dół i prędkości były spore to zorientowałem się , że żadnej szansy nie mam wyhamować przed nim i że on tam leży nie było żadnego sygnału, żadnej możliwości rozpoznania. No i wtedy miałem wybór, albo wjechać w niego, w jego nogi i przejechać mu po nogach... "- powiedział Rafał Sonik
Ciężarówka R-SIXTEAM, czyli Grzegorz Baran/Rafał Marton/Paweł Zborowski pokonała drugi etap na 26. pozycji i awansowała na 26. miejsce w klasyfikacji łącznej rajdu Dakar. W tej klasie nadal niepokonani sa Rosjanie. Zwycięzcą wagi ciężkiej został ponownie Władimir Czagin (Kamaz).
Wśród motocyklistów najszybszy z Polaków był Jakub Przygoński - zajął 20. miejsce i spadł w klasyfikacji generalnej na 12. pozycję, ze stratą ponad 21 minut do lidera, którym pozostał Francuz David Casteu. Jacek Czachor przyjechał na metę na 31. pozycji i jest w klasyfikacji rajdu 22. - ze stratą 34.55 do lidera. Krzysztof Jarmuż był 38. (36. miejsce w rajdzie ze stratą 51.00), Marek Dąbrowski - 55. (41. w rajdzie ze stratą 52.54). Drugi odcinek Rajdu Dakar prowadzący z Cordoby do La Riochy nie układał się po myśli zawodników ORLEN Team. Jakub Przygoński i Krzysztof Hołowczyc wypadli z czołowej dziesiątki i są obecnie na 12. miejscach w klasyfikacji generalnej.
Hołowczyc od początku etapu miał problemy z samochodem. Nie mógł w pełni skręcać, bo zawieszenie nie pracowało tak, jak powinno. Gdy już wróciło do normy, odłączył się przedni napęd. Mimo tych przygód do mety dotarł na bardzo dobrej 13. pozycji. Pokazał, że nawet w trudnych warunkach daje sobie radę. Do dziesiątego zawodnika w klasyfikacji generalnej traci tylko dwie minuty i zrobi wszystko, by wrócić na wyższą pozycję.
Marek Sworowski Jesteśmy też na Facebooku i Blipie