Wykonane z blachy stalowej lub stopów aluminium obręcze zwane potocznie felgami są jednymi z najbardziej narażonych na rdzewienie części samochodu. Pracują w wodzie, piasku, zawirowaniach powietrza, a zimą mają kontakt ze środkami chemicznymi i solą. Uderzający w felgi piasek usuwa z nich farbę, a sól z wodą powoduje rdzewienie.
Zdarzają się samochody, których felgi są w idealnym stanie mimo kilku lat intensywnego użytkowania. Widziałem także kiedyś "malucha", który przyjechał wprost z fabryki z zardzewiałymi obręczami.
Radzę zawsze wiosną zdjąć wszystkie koła, umyć pod silnym strumieniem wody z obu stron i dokładnie obejrzeć. Jeżeli naloty rdzy są niewielkie, można próbować zaradzić temu samemu. Wyczyścić te miejsca, pomalować farbą podkładową, a następnie odpowiednią farbą powierzchniową (te ostatnie specjalnie do felg, dostępne są w sprayu). Po każdej takiej renowacji obowiązkowo trzeba koła wyważyć. Najlepiej jednak skontaktować się ze specjalistą. Kilka zakładów zajmujących się obręczami kół istnieje w naszym regionie.
Jeżeli korozja spowodowała wyraźne wgłębienia w obręczy należy je wymienić. Uchodzące powietrze z opon bezdętkowych może być sygnałem o dziurach w felgach. Widziałem samochody, których kierowcy nie przejmowali się tym, że mają w nich dziury na wylot. To przecież bardzo niebezpieczne. Felga, która rozpadnie się podczas jazdy, jest nie mniej groźna niż wystrzał opony.
Efektowne felgi aluminiowe korodują jeszcze szybciej, a zmiany do jakich na nich dochodzi są nieodwracalne. Nikomu nie zalecam więc używania takich obręczy zimą.
Krystian Wrocławski, mechanik samochodowy