Chociaż jego narodziny zbiegły się w czasie z końcem produkcji modelu Arnage , producent zapewnia, że nowe auto jest czymś więcej, aniżeli zwyczajnym następcą. W zamyśle twórców, Muslanne ma bowiem wyznaczać zupełnie nowe standardy w dziedzinie komfortu, osiągów oraz przyjemności z prowadzenia samochodu. Słowo luksus ma dzięki niemu nabrać zupełnie nowego znaczenia. Dla firmy jest szczególny z jeszcze jednego powodu. To pierwszy od 1930 r. model od podstaw zaprojektowany i zbudowany przez Bentleya .
Większość miłośników marki z niecierpliwością czekała na pierwsze, oficjalne zdjęcia samochodu. Obawiali się oni różnego rodzaju stylistycznych nowinek, przez które ucierpieć mogłaby posągowa elegancja, charakterystyczna dla aut z uskrzydlonym "B" na masce. Czy ich niepokój był uzasadniony? Cóż, przód limuzyny z pewnością wzbudzi pewne kontrowersje. Okrągłe reflektory wykonane w technologii LED w połączeniu z dużymi atrapami, sprawiają wrażenie, jakby auto posiadało... poczciwą twarz, o niezbyt rozgarniętym niestety wyrazie. Wygląda na to, że do tego widoku trzeba się będzie po prostu przyzwyczaić. Poza tym jednak, sylwetka Muslanne zachowała typowy dla Bentleya szyk i ani przez moment nie mamy wątpliwości, że patrzymy na auto z najwyższej półki.
Pod maskę trafić ma zmodyfikowana wersja V8 o pojemności 6,75 l, znanego z modelu Arnage. Specyfikacja nowego silnika to wciąż pilnie strzeżona tajemnica, lecz można spodziewać się, że Mulsanne będzie dysponował mocą co najmniej 500 KM. Na bardziej szczegółowe dane techniczne będziemy musieli poczekać do września. Wtedy to, podczas salonu samochodowego we Frankfurcie, auto będzie miało swoją europejską premierę. Pierwsze egzemplarze trafią do klientów w drugiej połowie przyszłego roku, chociaż model pokazany na prezentacji został już zlicytowany za pół miliona dolarów .
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE:
Continental GT w wersji Pop Art - ZOBACZ TUTAJ