Zaledwie tydzień temu pisaliśmy ( tutaj ) o nieco łagodniejszej wersji Lancera : FQ-330. Osiągi były bardzo dobre, ale na pewno znaleźli się tacy, dla których 4,4 sek do 100 km/h to zdecydowanie za długo. Oczywiście tak wymagający kierowcy mogą pójść do salonów Porsche , Ferrari czy Lamborghini i wybrać coś szybszego. Jednak po pierwsze dużo droższego, a po drugie nie tak praktycznego jak kompaktowy sedan od Mitsubishi .
Teraz już nie trzeba wybierać. Lancer Evo X FQ-400 , kosztujący w Wielkiej Brytanii niecałe 50 tys. funtów wystrzeli do setki w 3,8 sekundy! To lepiej niż podstawowe Lamborghini Gallardo , Porsche GT3 , czy Ferrari F430 . Każde kosztujące o wiele więcej niż najmocniejszy Lancer.
Za ten wynik odpowiedzialne jest przede wszystkim 525 Nm momentu obrotowego, dostępnego tak jak w podstawowej wersji już od 3500 obr/min. W dwulitrowej jednostce MIVEC zmieniono sporo, by mimo zwiększenia mocy i momentu, nie wytworzyć irytującej turbodziury. Specjaliści od poprawiania osiągów wsadzili więc do Mitsubishi większą turbosprężarkę i bardziej wydajny intercooler. Przeprogramowali też ECU - nad odpowiednim programem pracowali podobno 500 godzin! By silnik łatwiej "oddychał" zmienili układ wydechowy, zakończony efektowną końcówką w centralnej części dyfuzora.
Nie mogło obyć się bez poprawy zawieszenia i własności jezdnych. Zamiast seryjnych elementów, do FQ-400 wsadzono słynny duet: sprężyny Eibacha i amortyzatory Bilsteina, zmniejszając prześwit o 30 mm. Zwiększono też rozstaw 18-calowych kół, na które nałożono opony Toyo Proxes R1R. Za hamowanie odpowiedzialny będzie wyczynowy zestaw: "pływające" tarcze hamulcowe i klocki rodem ze sportu motorowego.
Oczywiście pojawia się pytanie, jak zmieniła się trwałość silnika. W końcu wyciskanie z jednego litra pojemności skokowej ponad 200 KM to spory wysiłek dla motoru. Mitsubishi daje jednak gwarancję na samochód, a to oznacza, że auto musi być porządnie dopracowane.
Jan Kopacz
Mitsubishi Lancer inaczej - test - ZOBACZ TUTAJ