Firma Volvo pracuje nad programem mającym na celu wyeliminowanie kolizji powodowanych przez samochody tej marki. Składa się na to wiele systemów, wśród których City Safety jest jednym z ważniejszych. Do prędkości 30 km/h, kiedy jesteśmy narażeni na utratę koncentracji system monitoruje za pomocą czujników przestrzeń przed pojazdem i w razie braku reakcji kierowcy podejmuje decyzję o rozpoczęciu hamowania awaryjnego. Pierwsze pytanie jakie się nasuwa to dlaczego limit wynosi 30 km/h, skoro w miastach obowiązuje ograniczenie do 50 km/h? Wg inżynierów Volvo po pierwsze system nie ma na celu ograniczania udziału (ani tym bardziej zastępowania) kierowcy w kierowaniu samochodem i jedynie wspomaga go w sytuacjach utraty koncentracji lub odwrócenia uwagi od drogi. Po drugie ponoć badania wykazały, że przy prędkościach pomiędzy 30 a 50 km/h lepiej jest dla bezpieczeństwa pasażerów doprowadzić do kolizji zdając się na działanie elementów bezpieczeństwa biernego. Podkreślane jest przy tym, że to kierowca nadal jest odpowiedzialny za to, co dzieje się z samochodem i to on przede wszystkim powinien reagować na pojawiające się na drodze niebezpieczeństwo.
Test przeprowadzony w miasteczku City Safety Volvo zorganizowanym przy okazji salonu samochodowego w Genewie wykazał inny słaby punkt - byłem nim ja, czyli kierowca. Krótka droga do rozpędzania i świadomość, że nie można przekroczyć 30 km/h powodowała, że kilka pierwszych prób odbyło się przy prędkości końcowej około 15 km/h. Prędkość 25 km/h udało się osiągnąć dopiero za czwartym razem, czy piątym podejściem, ale najważniejsze są wnioski. W Volvo nie musimy obawiać się o działanie funkcji inteligentnego tempomatu, który nie zawsze zatrzyma samochód w razie potrzeby. W czasie powolnej jazdy po parkingu, czy w dużym korku kierowca jest wspomagany przez samochód. Ale musimy pamiętać, że auto nie będzie za nas myśleć, a granica pomiędzy 29 a 31 km/h jest bardzo cienka.
Prawda jest też taka, że gdyby system Stop&Go BMW działał jak należy, byłby znacznie bardziej przydatny, niż szwedzkie City Safety.
Marcin Lewandowski