Szefostwo firmy planuje premierę swojego pierwszego 4-drzwiowego coupe na 2011 rok. Ma być rywalem m.in. Porsche Panamery czy Mercedesa CLS . Będzie można go kupić za około 675tys. zł, wybierając przy tym jeden z kilku dostępnych silników. Jednym z nich ma być silnik wysokoprężny.
W wywiadzie udzielonym magazynowi Autocar, Maurizio Reggiani (szef działu badawczo-rozwojowego) wydaje się uspokajać, mówiąc:
Nigdy nie włożymy silnika diesla do żadnego z naszych samochodów supersportowych i nigdy nie będziemy się uciekać do stosowania w nich turbodoładowania. Po pierwsze byłoby to zdradą wobec naszych klientów i dziedzictwa firmy, po drugie - w przypadku Murcielago czy Gallardo znajdziemy inny sposób na ograniczenie emisji spalin.
Reggiani dodaje również:
Zaistniała jednak sposobność stworzenia silnika turbodoładowanego, może nawet diesla, który mógłby zostać użyty w modelu Estoque; a skoro samochód ten ma mieć atrakcyjną cenę i ma szansę sprzedawać się w dużych jak dla nas liczbach, może to być dobra okazja [na zastosowanie takiej jednostki].
Nigdy żadne Lamborghini nie zejdzie poniżej 120g/km [poziom emisji CO2], ale i tak zamierzamy pracować nad naszymi wynikami i się rozwijać.
Oczywiste jest, że Lamborghini , podobnie jak reszta producentów samochodów, jest pod silną presją zmniejszenia emisji spalin w swoich samochodach. Oczywistym jest też, że w tym segmencie aut jest to wyjątkowo trudne. Wygląda jednak na to, że firma zaczyna zbyt silnie naginać zasady, które od zawsze ją definiowały jako producenta piekielnie szybkich, bezkompromisowych supersamochodów. Pozostaje chyba tylko poczekać na premierę Estoque i odpowiedź rynku.
bs, Źródło: autobloggreen, worldcarfans