Takie samochody jak Nissan GT-R nie muszą być piękne. One nie służą do szpanerstwa (choć pewnie i w takim celu są nabywane), to bestie stworzone do rozgramiania konkurencji na torze. Powiecie: są lepsi, są szybsi, ale o ile więcej mocy musiały posiadać, aby móc pobić 480-konnego mistrza?
Nissan GT-R to samochód który nie tylko można, ale wręcz należy tuningować. Nissan nie zabezpiecza elektroniki przed jakąkolwiek ingerencją, choć początkowi użytkownicy już fabrycznie mają możliwość zabawy z ustawieniami zawieszenia, czy skrzyni biegów.
Zaawansowani (i zamożni) tunerzy rozbiorą zapewne samochód w całości, połowy nie montując z powrotem, drugą połowę wymieniając na coś profesjonalnego. Takich zapaleńców jest niewielu, a większości wystarczą pakiety wyczynowego zawieszenia, czy wydechu. Taki pakiet dla GT-R zaproponowała firma Nismo .
Pakiet nosi nazwę "Club Sport Package " i obejmuje wyczynowe amortyzatory Bilstein Damptronic, sztywniejsze sprężyny, lżejszy układ wydechowy, osłonę silnika z włókna węglowego, czy specjalne, kubełkowe siedzenia. Z zewnątrz samochód wyróżniają zderzaki o nowym kształcie, nowe dwudziestocalowe felgi sześcioramienne z oponami Bridgestone typu run-flat o rozmiarach 225/40 z przodu i 285/35 z tyłu.
Pełny pakiet dostępny będzie na razie tylko w Japonii za równowartość 34 000 euro.
Marcin Lewandowski