Miałem nie pisać o tym marketingowym pomyśle. W końcu im mniej osób o tym wie, tym większe miałbym szanse ... Zacząłem nawet przeszukiwać strony, na których można najtaniej kupić PS3, wspomnianą grę i obowiązkowo jakąś dobrą kierownicę. Pomyślałem, że mógłbym codziennie po pracy spędzać kilka godzin za (przytwierdzoną do biurka) kierownicą wymarzonego GT-R -a. Byleby tylko pod koniec września uzyskać najlepszy czas i pojechać na cztery miesiące najprawdziwszego kursu na kierowcę wyścigowego.
Ukoronowaniem miesięcy wysiłku miałby być udział w wyścigu w Dubaju w styczniu 2009 roku za kierownicą Nissana 350Z . Szybko jednak odezwał się we mnie racjonalny głos, że nie warto wydawać tyle kasy, że za chwilę znudzi mi się granie, że i tak się nie uda, że na pewno są goście, którzy od dziecka tłuczą w te gry i są absolutnie nie do pokonania. Na razie głos "ratio" wygrał. Jednak za każdym razem, gdy czytam o tej inicjatywie, "emotio" odzywa się coraz głośniej. Skończy się pewnie na tym, że nie będę już więcej odwiedzał stron, na których można poczytać o GT Academy . Rozsądek znowu wygra.
Zazdroszczę tym, którzy są już szczęśliwymi posiadaczami konsoli, potrafią grać w Gran Turismo , a przy okazji marzą o sportowych emocjach . Taka inicjatywa może się już nie powtórzyć. Jeśli możecie pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i nikt nie będzie miał do was pretensji, że przez najbliższe kilka miesięcy będziecie znikać na kilka godzin dziennie, to zalogujcie się pod koniec maja przez wasze konsole na turniej Gran Turismo 5 Prologue. Jeśli wygracie miejsce w GT Academy, być może czeka was kariera kierowcy wyścigowego i już nigdy nie będziecie musieli szukać emocji przed telewizorem. Pamiętajcie jednak, że na prawdziwym torze może nie pojawić się opcja "play again"...
Jan Kopacz