Auto marki Porsche było przymierzane do bicia rekordu prędkości w zeszłym miesiącu, ale prace nad nim trwały wiele lat. Legendarne zawieszenie miało przenieść na asfalt aż 987 koni mechanicznych. I przeniosło, tyle że wolniej i później niż konkurencja. W ten sposób Porsche 9FF GT9 - mimo, że to bardzo fajne auto - utonęło bezpowrotnie w mroku historii.
Zobacz jak testowano Bugatti Veyron :
W sumie pewnie nie byłoby o czym pisać, ale mam głęboką nadzieję, że to nie koniec tematu a początek. Porsche po prostu nie może odpuścić walki o miano najszybszego samochodu świata. Wydarcie siłom grawitacji kolejnych kilku kilometrów na godzinę może trwać miesiącami i kosztować walizki pieniędzy. Porsche ma tu problem ambicjonalny - samo omal niedawno nie przejęło koncernu Volkswagena , do którego należy Bugatti.
Trzeba przyznać, że pierwsza próba Porsche, mimo iż okazała się falstartem, jest obiecująca. Po pierwsze - 9ff GT9 pobiło rekord Bugatti ( 408,47 km/h). Po drugie, zbliżyło się do obecnego mistrza - SSC Ultimate Aero TT ( 412,23 km/h ). A po trzecie, dokonało tego używając swojego ulubionego silnika o pojemności 6,35 litra. Konkurencja wypruwa podobne prędkości ze sporo większych motorów. A jeśli już chodzi o konkurencję to ta się wykrusza. Jeszcze w zeszłym roku głośno było o Barabusie TKR (nie mylić z Brabusem). To włoskie superauto miało się rozpędzać do 435 km/h, dziś znikła nawet jego strona internetowa. To Porsche raczej nie grozi.