Jestem w stanie zrozumieć, że ludzie mają różne potrzeby i według nich dobierają sobie samochód. Jedni wybierają Hummer'a jako samochód miejski, inni kupują nowe Seicento i raz na tydzień próbują zapakować do niego całą, pięcioosobową rodzinę wybierając się na weekend. Powody takich wyborów to moda, kompleksy czasem względy finansowe innym razem emocje.
Pozostali ludzie kupują samochody kierując się rozsądkiem. Czasem ów rozsądek nazywa się "żona".
W przeciwieństwie do produkcyjnego Voyagera, ekoPodróżnik nie jest typowym minivanem. Nie zmieści się do niego dwóch rowerów, psa, kanarka w klatce i piątki dzieciaków. Jego pojemność jest pozornie duża, ale oprócz czterech pasażerów (wraz z kierowcą - gdyż jest czteromiejscowy) jego pakowność porównywalna jest z przeciętnym kompaktem. Pojemność bagażnika nie tylko ograniczona jest butlami na wodór (które umieszczono pod jego podłogą), ale wydaje się, iż dodatkowo po bokach znaczną przestrzeń sprytnie zasłonięto plastykowymi boczkami.
Co do tego nie ma wątpliwości, to auto musi być wygodne. Mając rozstaw osi wynoszący 2,94 m i mieszcząc czterech pasażerów w środku nie może być ciasno. Elektryczny silnik powinien być niesłyszalny, co na długich i całkowicie prostych amerykańskich drogach stwarza idealne warunki do zaśnięcia za kierownicą. Wzrost liczby wypadków będzie oczywiście powodem do kolejnych ograniczeń prędkości na wszystkich rodzajach dróg.
Jak na samochód typu minivan, ekoVoyager jest szybki. I nic w tym dziwnego, jego silnik osiąga moc 268 KM a silniki elektryczne dysponują maksymalnym momentem obrotowym dostępnym już od zerowych obrotów (typowa ich cecha). Przekłada się to na osiągi, przyspieszenie do 96 km/h (60 mil/h) zajmuje zaledwie 8,8 s. Co ciekawe i nietypowe na rynku północnoamerykańskim podano również prędkość maksymalną! Wynosi ona 115 mil/h (186 km/h). Najbardziej "liberalne" stany dopuszczają jazdę z prędkością 75 mil/h (125 km/h) po swoich autostradach. W przeciętnym aucie amerykańskim stopniuje się przekładnię tak, aby na najwyższym biegu zapewnić możliwie jak najniższe obroty silnika (wartość mierzona przy 60 milach/h) i co za tym idzie obniżyć hałas emitowany przez silnik podczas monotonnej jazdy autostradą. Przy dużej mocy silnika, a w Stanach to konieczność (??), pozwala to przy okazji na teoretyczne osiągnięcie dużej prędkości maksymalnej. Jednak brak ogranicznika prędkości w AMERYKAŃSKIM aucie napędzanym silnikiem elektrycznym (niewymagającym skrzyni biegów) wręcz dziwi. Nie ukrywajmy, układy jezdne tamtejszych aut nie są uświadomione o istnieniu dużych prędkości, a rozpędzanie się ekoSprinterem do takiej szybkości może być wręcz niebezpieczne.
EkoPrototyp jest nieproporcjonalny, niepraktyczny, (w pewnym sensie) niebezpieczny, przesadnie duży w stosunku do pojemności wnętrza i spełnia wymogi najnowszej mody - jest ekologiczny. Żaden zrównoważony psychicznie Europejczyk takiego auta by nie kupił ale cechy Chryslera sprawiają, że jest idealny dla przeciętnej amerykańskiej rodziny, chcącej z tylko jej znanych powodów, podróżować przez najwspanialszy kraj na świecie bez jakichkolwiek bagaży.
Marcin Lewandowski