Co zrobić, by wypadków było mniej? Próba odpowiedzi na to pytanie doprowadziła ekspertów pod drzwi psychologów. Trop okazał się właściwy, a efekty?
Wciąż największy wpływ na ryzyko wypadku ma czynnik ludzki - potwierdziła to międzynarodowa konferencja "Bezpieczeństwo na drogach - edukacja i diagnostyka kierujących pojazdami" (Warszawa, 1-2 marca 2007 r.). Wnioski? Obok bezwzględnej w całej Unii walki z pijanymi kierowcami wkrótce zdający na prawo jazdy mogą być poddawani szkoleniu "wspierającemu procesy decyzyjne w działaniach zawierających element ryzyka", czyli mówiąc wprost: nie dostanie prawa jazdy (lub wyższej kategorii) ten, kto nie nauczy się właściwej oceny i reakcji w konkretnych sytuacjach drogowych. Weryfikację kandydatów na kierowców umożliwią już wypracowane metody, np. oceny czasów reakcji na torze badawczym, w symulatorze jazdy samochodem i za pomocą mierników stosowanych np. w pracowniach psychologii transportu.
Eksperci postulują, by we wszystkich krajach Unii - a więc i w Polsce - położyć nacisk na:
- Zmiany w diagnostyce psychofizycznej kierowców. Zgodnie z założeniem, że bezpieczeństwo zaczyna się w głowie, rozważa się wdrożenie multimedialnego programu treningowego dla kursantów i kierowców, kształtującego prawidłowe zachowania w sytuacjach stresowych i wymagających wysokiej koncentracji. Uwaga: tego rodzaju badaniom mieliby być poddawani także amatorzy, a nie tylko kierowcy zawodowi. Specjaliści postulują też zaostrzenie badań lekarskich i psychologicznych kierowców (np. badanie słuchu i równowagi, ale też predyspozycji, np. antycypacji czasowo-ruchowej).
- Kształtowanie świadomości ergonomicznej. Okazuje się (co akurat "Obrotów" nie dziwi), że złe rozmieszczenie pedałów lub przyrządów na tablicy, niedostateczny zakres regulacji fotela i kierownicy czy nawet nieprawidłowy kształt podłokietnika lub zagłówka mogą doprowadzić jeśli nie do wypadku, to do kłopotów zdrowotnych osób spędzających dużo czasu za kierownicą. Projektanci i producenci aut częstokroć to lekceważą, szukając oszczędności lub bezkrytycznie podążając za wzorniczymi modami. Ergonomia pojazdu jest wciąż niedocenianym kryterium oceny bezpieczeństwa, a niedociągnięcia na tym polu zdarzają się nawet w autach renomowanych marek.
Po pierwsze, kierujący pojazdem pod wpływem alkoholu. Oczywiste. Ale na reakcje kierowców mocno wpływa ich temperament. Niektórzy wyjątkowo łatwo tracą opanowanie za kierownicą i stają się agresywni. Chodzi o to, by takie osoby wyłowić w pierwszym rzędzie z grona kierowców zawodowych pokonujących długie lub monotonne trasy.
Unijni eksperci postulowali też, by wziąć pod lupę oznakowanie dróg. Choć dezinformowanie kierowców zdarza się w całej Europie (znamy węzły drogowe we Francji, Hiszpanii, Niemczech czy Włoszech, gdzie wcale nie tak łatwo zjechać z autostrady lub na nią wjechać), w Polsce problem nieadekwatnego i przesadnego oznakowania dróg wydaje się szczególnie palący.
- z winy kierującego
- na prostych odcinkach drogi (aż 57,3 proc., dla kontrastu - na niebezpiecznym zakręcie - 9,8 proc.)
- przez niedostosowanie prędkości do warunków ruchu
- w okresie wakacyjnym
- na przejściach dla pieszych (najechanie na pieszego)
- przez nietrzeźwych kierowców (powodują śmierć średnio 15 proc. poszkodowanych w wypadkach)
- w woj. śląskim
- w piątki
Ponad dwie trzecie mieszkańców Unii Europejskiej nie wie o jego istnieniu! Od 15 do 30 proc. zgłoszeń nagłych wypadków otrzymuje odpowiedź nieadekwatną do sytuacji lub nie otrzymuje jej wcale! Tymczasem każdego roku można by ocalić 5 tys. osób i zaoszczędzić aż 5000000000 euro (nie pomyliliśmy się w liczbie zer). Skąd to wiemy? W lutym 2007 r. na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim zainaugurowano inicjatywę ustawodawczą "Telefon alarmowy 112" - jej celem jest wprowadzenie dyrektywy zobowiązujące kraje członkowskie do wprowadzenia i stosowania jednolitego numeru ratunkowego w całej Unii. Ty też możesz podpisać petycję, zachęcamy - znajdziesz ją pod adresem www.112petition.eu