Toyota Corolla/Auris

Dziesiąta, jubileuszowa edycja kompaktowej Toyoty to zapowiedź rozstania z najsłynniejszym japońskim modelem

40 lat produkcji, 32 miliony samochodów sprzedanych do ponad 140 krajów, wpis do Księgi rekordów Guinnessa, opinia jednego z najmniej awaryjnych samochodów... Rekordowe "naj" można by mnożyć. Jako znak handlowy Corolla jest chyba lepiej znana niż matka Toyota, a w rozpoznawalności ustępować może najwyżej Coca-Coli i Mercedesowi. I co dalej? Koniec, koniec Corolli! Jednak nie do końca.

Dość tej fikcji

Ford odpuścił nieśmiertelnego Escorta, wcześniej Opel zrezygnował z Kadetta. Golf trzyma się mocno, ale w jego piątej edycji wciąż da się dostrzec coś z pierwowzoru. Zupełnie inaczej niż w Corolli. Auto z 1966 roku z tymi jeżdżącymi dziś po ulicach od lat wspólną ma tylko nazwę: cała reszta - od napędu (wtedy na tył!) po firmowe logo - to zupełnie inna bajka. Gdy Japończycy odhaczyli sukces handlowy, przegonili w sprzedaży swoje koszmary senne (najpierw Garbusa, potem Golfa) i wpisali się do Księgi rekordów Guinnessa, uznali, że już mogą przestać się wygłupiać. Od dziś kompakt Toyoty, jej flagowy produkt, będzie nazywał się Auris. Świat już nigdy nie będzie taki sam.

Studenci i emeryci

Jednak ikonie japońskiej motoryzacji nie można ot, tak pozwolić odejść bez słowa. Corolla zostaje na placu boju, ale wyłącznie w wersji czterodrzwiowej. Dlaczego? Podczas europejskiej prezentacji Corolli i Aurisa - dostępnego jako trzy- i pięciodrzwiowy hatchback - przedstawiciele firmy bardzo wyraźnie podkreślali znak równości między słowami "Corolla" i "sedan". Na świecie aż 70 proc. sprzedaży modelu to właśnie limuzyna, a ta uchodzi za popularną wśród ludzi dojrzalszych. Corolla zaczęła się kojarzyć z niezgorzej sytuowanym emerytem za kierownicą. Zarząd Toyoty podjął sprytną decyzję - dla odmłodzenia klienteli wprowadzamy nowy model z nową nazwą, ale wiernym fanom zostawiamy Corollę.

Ten przytomny zabieg znalazł odbicie i w konstrukcji, i w sposobie promocji obu modeli. Corolla sedan i oba Aurisy mają wspólną płytę podłogową, większość silników i skrzynie biegów, ale poza tym różni je niemal wszystko.

Butelka pod hamulcem

Corolla to produkt wszechświatowy, zatem nie może być zbyt ekstrawagancki - podkreślali przedstawiciele Toyoty. W rezultacie powstał samochód poprawny, wręcz przezroczysty, który ani się podoba, ani nie podoba. Auris jest bardziej śmiały i dynamiczny, na wskroś współczesny, zwłaszcza z boku, ale zdecydowanie trzyma spokojny standard Toyoty - i daleko mu do szaleństw w wydaniu Hondy Civic. Jest wyjątkowo wysoki (151,5 cm, czyli o 5 cm wyższy niż poprzednia Corolla hatchback) - projektanci postarali się, by wsiadało się doń wygodnie.

Najciekawsze są jednak różnice wewnątrz obu Toyot. Corolla jest umeblowana tradycyjnie, z typowym tunelem między przednimi fotelami. Auris na swój sposób hołduje modzie nadanej ostatnio przez Volvo - środkowa konsola jest uniesiona, kryjąc pod sobą dodatkowy pojemnik na drobiazgi. Przyznam, że nie przepadam za tym pomysłem - prześladuje mnie myśl, że położona tam nieopatrznie butelka wypadnie na zakręcie, lądując akurat pod pedałem hamulca...

Trzeba jednak przyznać, że wspomniana konsola w połączeniu z podłokietnikiem pozwala wygodnie zmieniać biegi. Właśnie - biegi.

Stopa do nauki

Pod maskę Corolli trafią dwa diesle (1.4, 90 KM i 2.0, 126 KM) i dwa silniki benzynowe (1.4, 97 KM i 1.6, 124 KM). Klienci Aurisa dostaną ponadto do wyboru diesla o pojemności 2.2 l i mocy 177 KM (najmocniejszego w segmencie C i na dodatek produkowanego w Polsce) - wyposażony weń Auris X ma ponadto z tyłu wielowahaczowe zawieszenie.

Dwa najmocniejsze diesle można nabyć z 6-stopniową ręczną skrzynią biegów, pozostałe wersje z 5-stopniową. Dodatkowo do silników 1.4D-4D i 1.6 można zamówić zautomatyzowaną skrzynię MultiMode, w której biegi można zmieniać manetkami przy kierownicy lub pozwolić, by zmieniały się same. Jako zdeklarowany amator skrzyń automatycznych czym prędzej dopadłem Corolli w wersji 1.6 MM.

Najważniejsza i podstawowa uwaga: konstrukcyjnie to nie jest automat! Skrzynia zautomatyzowana to de facto trzeci rodzaj przekładni, który ma łączyć zalety skrzyni automatycznej i manualnej. Jeżeli ktoś będzie oczekiwał od MultiMode płynności pracy na poziomie typowego "automatu", srodze się zawiedzie. Mocne wciśnięcie pedału gazu powoduje wzrost obrotów niemal do oporu, a zmianie biegu towarzyszy mocne przyhamowanie - samochód denerwująco się kłania (ale komu?). Jeszcze gorzej jest, gdy po hamowaniu chcemy nagle przyspieszyć. Przez całe sekundy nic się nie dzieje. Skrzynia zautomatyzowana zdecydowanie nie spodoba się ludziom o słabych nerwach. Ręczny tryb pracy też nie każdemu przypadnie do gustu, zwłaszcza że łopatki za kierownicą nie są umieszczone zbyt intuicyjnie.

Jeden z europejskich szefów komunikacji Toyoty Michl Koch, w cywilu doskonały kierowca, bardzo przejął się niepochlebnymi opiniami (nie tylko moją) i próbował nauczyć mnie jazdy tym niby-automatem. Przed każdą oczekiwaną zmianą biegu należy wysłać sygnał do skrzyni - lekko odpuścić gaz. Przyznam, że po krótkim treningu można nabrać pewnej wprawy, ale nie zmienia to tego, że w sytuacji awaryjnej - panicznego przyspieszania - brak reakcji samochodu jest denerwujący. Wydaje się, że wszystko leży nie w rękach, tylko talencie handlowym pracowników w salonach. Jedyną szansą skrzyni MM jest rzetelne szkolenie sprzedawców Toyoty, którym potem będzie się chciało uczyć klientów podczas jazd próbnych.

Avensis to nie ja

Na drodze i Corolla, i Auris zachowują się, hmm, uspokajająco. Kierownica chodzi ze sporym oporem, auta są komfortowe i nie skłaniają do szaleństw na zakrętach, choć trzymają się drogi bez zarzutu. Corolla jest promowana jako samochód "o klasę wyżej". Ma w nim być cicho i komfortowo jak w Toyocie Avensis. Producent nie pożałował materiałów tłumiących, jednak w wersji wysokoprężnej słychać, że jedziemy dieslem. Poziom hałasu nie jest denerwujący, może jednak nie przypaść do gustu uczulonym na niskie częstotliwości. Niezmieniony w porównaniu z poprzednią Corollą rozstaw osi zdradza jednak kompaktowy charakter auta - większy Avensis zdecydowanie łagodniej płynie po drodze. Hamulce działają sztywniej w Corolli, w Aurisie trzeba nieco mocniej przycisnąć pedał, by poczuć się bezpiecznie.

Przedstawiciel Toyoty zapytany, czy nie boi się, że "avensisopodobna" Corolla wpłynie na spadek sprzedaży większego modelu, z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że jest odpowiedzialny za Corollę i nie chciałby się wypowiadać za kolegów od Avensisa.

W obu autach jest sporo miejsca i z przodu, i z tyłu - Toyota szczyci się największym w klasie odstępem między oparciami przednich i tylnych siedzeń. Liczne schowki na drobiazgi w Aurisie - w tym pomysłowy podwójny schowek przed pasażerem typowy raczej dla vanów - mają w sumie aż 32 litry pojemności, więcej niż w Corolli Verso.

Notre Dame walczy

Nazwa "młodzieżowego" Aurisa pochodzi od "aurum", czyli złota (ale skąd klienci mają to wiedzieć?). Inspiracją projektantów kosmicznej konsoli były ponoć łuki przyporowe katedry Notre Dame - w końcu model powstał z myślą o rynku europejskim. Tu też będzie produkowany, w brytyjskiej i tureckiej fabryce Toyoty (kto chce auto rdzennie japońskie, musi się zdecydować na Corollę, która trafi tylko na dziewięć rynków w Europie). Będzie walczył z Golfem, Peugeotem 307, Megane'em, Astrą i Focusem - pięcioma samochodami, które w sumie opanowały aż 70 proc. europejskiego rynku kompaktów i łatwo skóry nie oddadzą.

Toyota Corolla/Auris - kompendium

*dane dla Corolli

GAZ

Dobra jakość wykończenia, rozbudowana sieć serwisowa w Polsce, najmocniejszy diesel w klasie (177 KM), przewidywany niski spadek wartości

HAMULEC

Ospała i nieco denerwująca mechaniczna zautomatyzowana skrzynia biegów, brak silnika benzynowego o dużej mocy

SUMMA SUMMARUM

Toyota, wprowadzając na rynek kolejną generację kompaktowego modelu, posłużyła się sprytnym zabiegiem. Pozostawiła Corollę w wersji sedan, tym samym nie odcięła od siebie wiernych klientów o tradycyjnych gustach, ale jednocześnie wprowadziła Aurisa po to, by obniżyć średni wiek potencjalnych klientów.

Więcej o: